Pytany w programie Michała Rachonia "#Jedziemy" o to, czy PSL rozważa start na jednej liście z PO, ugrupowaniem Hołowni, Lewicą, Jan Filip Libicki stwierdził, że w wymiarze parlamentarnym, sejmowym, jest co do takiej koncepcji sceptyczny. - Zresztą nie tylko ja. Mamy za sobą doświadczenie wspólnej listy w wyborach europejskich w 2019 r. i to nie jest doświadczenie dobre - wskazał.
W sobotę Rafał Trzaskowski i Borys Budka zapowiedzieli tworzenie Koalicji 276 (276 - tyle głosów potrzeba w Sejmie do odrzucenia prezydenckiego weta) wśród opozycji, czyli Koalicji Obywatelskiej, lewicy, PSL i ruchu Polska 2050 Szymona Hołowni. Po sobotniej prezentacji potencjalni koalicjanci wyrazili dezaprobatę dla użycia ich logotypów w prezentacji liderów PO, zarzucając partii Budki, że zapowiedziała potencjalną koalicję bez ich wiedzy.
Pytany w programie Michała Rachonia "#Jedziemy" o to, czy PSL rozważa start na jednej liście z PO, ugrupowaniem Hołowni, Lewicą, Jan Filip Libicki stwierdził, że w wymiarze parlamentarnym, sejmowym, jest co do takiej koncepcji sceptyczny.
Zresztą nie tylko ja. Wczoraj mówił o tym wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski. Mamy za sobą doświadczenie wspólnej listy w wyborach europejskich w 2019 r. i to nie jest doświadczenie dobre
- wskazał.
Kluczem do całej sytuacji jest ordynacja wyborcza. Czym innym są wspólni kandydaci do Senatu, gdzie mamy okręgi jednomandatowe. Do momentu, gdy podobnie będzie w przypadku ordynacji wyborczej dot. Sejmu, nie ma co rozmawiać o takiej wspólnej liście
- dodał.