– Jeśli te doniesienia by się potwierdziły, to mamy do czynienia z naprawdę dużą historią. Bardzo mnie dziwi, że opozycja, która była tak skłonna do potępiania tego, co wydarzyło się w otoczeniu wiceministra Piebiaka – bo oczywiście na takie rzeczy w polityce nie ma miejsca – nagle nabiera wody w usta i nie komentuje tej sprawy. Jeżeli brać za dobrą monetę te doniesienia medialne, to mamy do czynienia ze sprawą dużo większego kalibru – mówił w rozmowie z Michałem Rachoniem w #Jedziemy Radosław Fogiel. W ten sposób zastępca rzecznika Prawa i Sprawiedliwości komentował sprawę stworzenia armii trolli, w którą ma być zamieszany poseł PO Krzysztof Brejza.
Portal tvp.info dotarł do materiałów ze śledztwa dotyczącego afery fakturowej w Inowrocławiu. Wynika z nich, że syn prezydenta miasta, poseł Platformy Obywatelskiej , a obecnie szef sztabu wyborczego Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza wydawał instrukcje i uczył pracowników ratusza, jak należy dodawać anonimowe i niezgodne z prawdą komentarze.
„Odkryłem jak komentować na inianach (portal lokalny w lnowrocławiu inianie.pl) z tora. Działa w 100%!! Wszystko robimy w Torze: 7. Zakładamy maila. Np. wwww.t.pl 2. Na inianach wchodzimy w disqs i tworzymy nowe konto podając mail z punktu 1 :) 3. Następnie wchodzimy na twitter i otwieramy nowe konto. 4. Teraz dodajemy komentarze na inianach logując się przez twitter a nie przez disqs!! 5. Twitter zapyta nas o podłączenie disqs, więc robimy to i wpisujemy dane utworzonego w pkt 2. Gotowe: teraz wpisujemy komentarze prosto z tor:))”
- miał instruować poseł Krzysztof Brejza. Polityk nakazał przestrzegania zasad bezpieczeństwa i używania do tego celu „bezpiecznego netu” – podało tvp.info.
Radosław Fogiel mówił, że w przypadku wiceministra Piebiaka „była to kwestia jednej osoby, która nazbyt entuzjastycznie podeszła do sporu politycznego”.
– Nie twierdzę, że za prywatne działania rodem z internetowej partyzantki nie można doprosić się dymisji, ale to jest kwestia skali tych działań. To co chciałem podkreślić, to to, że mieliśmy tu do czynienia z jakąś jedną osobą, która wygląda na to że robiła to jeszcze – przynajmniej ówcześnie – z przekonania i pro bono. W przypadku Inowrocławia i posła Brejzy mielibyśmy mieć do czynienia ze zorganizowaną akcją, zatrudnianiem ludzi za pieniądze, wyprowadzaniem pieniędzy z urzędu miasta, wiec ciężar gatunkowy tych dwóch historii jest zupełnie inny. To zresztą stawia w zupełnie nowym świetle fakt, że poseł Brejza zniknął w ostatniej chwili z listy sejmowej i odnalazł się jako kandydat do Senatu
– zauważył.
Według rzecznika PiS prawdopodobną tezą wydaje się, że decyzja Grzegorza Schetyny ws. Brejzy jest decyzją przemyślaną, związaną ze sprawą z Inowrocławia.
„Schetyna miał świadomość o liczbie przesłuchanych osób w tej sprawie, o ich zeznaniach, o zarzutach które otrzymali ludzie, którzy pracowali bezpośrednio z prezydentem Brejzą, a jak wynika z tych dokumentów również z Krzysztofem Brejzą?” – pytał Michał Rachoń.
„W sytuacji, w której dowiadujemy się o tych faktach, to wydaje się być coraz bardziej prawdopodobną hipotezą. Do tej pory, ja sam byłem przekonany, że wykopanie posła Brejzy z listy sejmowej i wysłanie go do Senatu jest takim specyficznym sposobem „podziękowania” przez Grzegorza Schetynę szefowi sztabu wyborczego. Zakładałem, że to jest taka trudna miłość wewnętrzna w Platformie, ale w sytuacji, gdy dowiadujemy się o tych sprawach, to zaczyna wyglądać na to, że kierownictwo Platformy Obywatelskiej co najmniej miało świadomość, że coś jest na rzeczy, że mogą się jakieś zarzuty pojawić i postanowiło posła Brejzę z pierwszej linii strzału usunąć”
– zaznaczył.
Robieniem dobrej miny do złej gry zastępca rzecznika PiS nazwał tłumaczenie Platformy, że to jest atak polityczny. Sam Brejza zaznacza, że takie bezwzględne ataki nie sprawią, że przestanie pracować lżej.
– Platforma Obywatelska zawsze twierdzi, że wszystko to są ataki polityczne. Doniesienia prokuratorskie o łapówkach dla pana Gawłowskiego to są ataki polityczne, tutaj pan Brejza i potencjalna farma trolli połączona z wyprowadzaniem pieniędzy to są ataki polityczne, pan Naumann – najpierw jakaś dziwna historia z przyznawaniem kontraktów klinice, teraz z wydatkami biura poselskiego na perfumy – to też są ataki polityczne. No biedaczyska, tak tylko się im działaczom dzieje, a to wszystko są ataki polityczne – skomentował.