Bondaryk ma się dziś przed południem stawić w PR w Białymstoku, aby – według jego informacji - usłyszeć zarzuty dotyczące naruszenia art.231 par.2 kodeksu karnego, czyli nadużycia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego - przekroczenia uprawień bądź niedopełnienia obowiązków przy działaniu na szkodzę interesu publicznego i dla osiągnięcia korzyści osobistej lub majątkowej.
Prokuratura potwierdziła wcześniej, że gen. Bondaryk ma dziś zostać przesłuchany, jako podejrzany w Prokuraturze Regionalnej w Białymstoku. Prokuratura nie chciała podawać szczegółów sprawy, podała tylko, że ma to związek z jednym ze śledztw prowadzonych przez białostocką PR.
Jako Szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w latach 2007-13 zawsze przestrzegałem prawa, strzegłem bezpieczeństwa Państwa i obywateli, chroniłem ustanowiony Konstytucją RP porządek prawny
– napisał w oświadczeniu gen. Bondaryk.
Z całą stanowczością stwierdzam, że zarzucanych mi czynów przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków nie popełniłem, a tym bardziej nie działałem w celu osiągnięcia korzyści zarówno na rzecz własną jak i innych osób czy podmiotów – zapewnił b. szef Agencji.
Stwierdził, że zawsze działał w interesie publicznym. "Stawiając na szali swój dorobek zawodowy, a przede wszystkim honor oficerski, podkreślam, że jestem niewinny, co bezsprzecznie dowiodę przed niezawisłym sądem" – oświadczył generał. Stwierdził, że symboliczne i bolesne dla niego jest to, że już raz stawał przed białostocką prokuraturą – w stanie wojennym.
Byłem represjonowany, szykanowany więziony i sądzony – przypomniał działania m.in. komunistycznej prokuratury stanu wojennego, która - jak napisał - "pod szyldem rządzącej wówczas PZPR oskarżyła mnie w 1982 r. o naruszenie dekretu o stanie wojennym".
Dziś również białostocka, upolityczniona prokuratura, stawiając mi zarzuty oparte na nieprawdzie, stała się narzędziem zemsty i politycznej represji ze strony funkcjonariuszy obecnie rządzącej partii – ocenił Bondaryk.
Nie zgadzam się, abym w przekazach medialnych został Krzysztofem B. z "zamazaną twarzą"
– napisał w oświadczeniu.
Nazywam się Krzysztof Bondaryk i tak proszę o mnie mówić - dodał.
Według mediów, śledztwo prawdopodobnie dotyczy nieprawidłowości przy zawieraniu umów z pracownikami Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i dotyczy okresu, gdy kierował nią Bondaryk.
Media spekulują, że ma on usłyszeć zarzut nadużycia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego - przekroczenia uprawień bądź niedopełnienia obowiązków przy działaniu na szkodzę interesu publicznego lub dla osiągnięcia korzyści osobistej lub majątkowej – tak jak wskazał sam wezwany w oświadczeniu.
Według mediów, jest to postępowanie prowadzone wcześniej w prokuraturze w Ostrołęce, gdzie je umorzono, a następnie na polecenie Prokuratury Krajowej przejęła je prokuratura w Białymstoku. Bondaryk w tej sprawie miał być już wcześniej przesłuchiwany, jako świadek.
Bondaryk pełnił obowiązki szefa ABW od połowy listopada 2007 r., a formalnie szefem Agencji został w styczniu 2008 roku. W 2013 roku podał się do dymisji, bo - jak podawały wówczas media - nie zgadzał się z planowanymi zmianami w ABW.
Z wykształcenia jest historykiem, w latach 80. działał m.in. w Niezależnym Zrzeszeniu Studentów. Po 1989 r. został pełnomocnikiem szefa MSW Krzysztofa Kozłowskiego do spraw tworzenia Urzędu Ochrony Państwa w Białymstoku, a w latach 1990-96 był szefem delegatury UOP w tym mieście.
W latach 1997-98 pracował w departamencie nadzoru i kontroli MSWiA, a w latach 1998-99 był wiceministrem w tym resorcie. Był odpowiedzialny m.in. za wprowadzenie ustawy o ochronie informacji niejawnych i krajowego centrum informacji kryminalnej. Później pracował w sektorze telekomunikacyjnym i bankowym. W latach 2006-07 był ekspertem sejmowej komisji ds. służb specjalnych.