Kandydat Lewicy na prezydenta Robert Biedroń nie pójdzie w środę na spotkanie z prezydentem, na które Andrzej Duda zaprosił też m.in. jego matkę. - Czuję, że chce nas wykorzystać, chce nas zaangażować do ratowania swojego wizerunku - powiedział Biedroń we wtorek wieczorem.
Wcześniej we wtorek poinformowano, że prezydent zaprosił na środę na g. 11.30 do Pałacu Prezydenckiego Roberta Biedronia oraz jego matkę Helenę Biedroń, a także aktywistę LGBT, którego Andrzej Duda spotkał w Lublinie podczas wiecu wyborczego. Według rzecznika prezydenta Błażeja Spychalskiego to odpowiedź na apel tych osób o spotkanie i rozmowę na temat osób LGBT.
Informując wieczornym wystąpieniu na żywo na Facebooku, że nie pójdzie na spotkanie z prezydentem, Biedroń przywołał argument swojej mamy, że w kwestii praw osób LGBT nie chodzi o niego samego, tylko o miliony takich osób w Polsce.
- Podjąłem ważną decyzję, która myślę, że chyba jest konieczna w tej sytuacji - otóż nie pójdę jutro na spotkanie z prezydentem Dudą, bo czuję, że chce nas wykorzystać, chce nas zaangażować do ratowania swojego wizerunku, do ratowania siebie w wyborach, pogrążył się bardzo i po prostu jest nieszczery, to jest nie fair
- powiedział Biedroń.
- Jeżeli pan naprawdę chce dokonać zmian, żałuje swoich słów, to proszę przeprosić publicznie, proszę powiedzieć, że to, co się wydarzyło, zostanie naprawione, że zmienił pan zdanie, że popełnił pan fatalny błąd i chce pan przeprosić nie tylko mnie i moją mamę, nie tylko osoby LGBT i ich rodziny, ale wszystkie Polki i Polaków - dodał pod adresem prezydenta Dudy.
Również Helena Biedroń w wypowiedzi zamieszczonej we wtorek wieczorem w mediach społecznościowych zwróciła się bezpośrednio do prezydenta.
- Właśnie wróciłam do rodzinnego Krosna po długiej podróży spod pańskiego pałacu. Kiedy dotarła do mnie wiadomość, że zaprasza mnie Pan wraz z Robertem na spotkanie, zastanawiałam się dlaczego?. Bo obawiam się, że po to, żeby się ze mną pokazać. Żeby ludzie zobaczyli, że się Pan ze mną dogadał. A ja nie chciałabym, żeby Pan robił sobie ze mną zdjęcia, a w głowie miał ciągle to samo. Te same krzywdzące przekonania, które ranią nasze dzieci, siostry i braci. Najbliższych i przyjaciół. Nie chciałabym, żeby tak było
- mówiła Helena Biedroń.