"Wbrew kłamstwom, że to było dla bezpieczeństwa, to była współpraca zupełnie o innym charakterze. Ta współpraca polegała na systemie, w myśl którego to Rosja decydowała o tym, co działo się w polskich służbach specjalnych. To nie było bezpieczne dla Polski - wręcz przeciwne..." - mówił na antenie TVP Info Paweł Jabłoński, poseł PiS, wiceminister spraw zagranicznych, odnosząc się do współpracy Służby Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa w latach 2010-2014.
W środę wieczorem Sejm odwołała 8 członków Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022. Wniosek o odwołanie złożył klub Koalicji Obywatelskiej.
Wcześniej członkowie komisji przedstawili główne tezy cząstkowego raportu; komisja zarekomendowała m.in. by nie powierzać zadań, stanowisk i funkcji związanych z odpowiedzialnością za bezpieczeństwo RP byłym szefom SKW gen. Januszowi Noskowi i gen. bryg. Piotrowi Pytlowi oraz zastępcy szefa SKW, pułkownikowi Krzysztofowi Duszy.
"Funkcjonariusze wyżej wymienieni zaangażowali się osobiście lub przez podległych im funkcjonariuszy w liczne kontakty z przedstawicielami FSB, nie informując przy tym krajowej władzy bezpieczeństwa, czyli Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która ma powierzoną ustawowo koordynację wszystkich zakresów bezpieczeństwa, oraz przedstawiali oni niepełny obraz swoich kontaktów z FSB politycznym przełożonym"
Ci z kolei twierdzą, że w zasadzie "nic takiego się nie wydarzało". Jak wskazują - "to nie Służba Kontrwywiadu Wojskowego była pod wpływem rosyjskich służb, tylko odwrotnie". Ba, mieliśmy odnieść z tego korzyści.
O tym pisaliśmy w tekście poniżej:
"Tak, znamy te opowieści o rzekomych sukcesach. Dawniej mówiło to też o sobie WSI. Twierdzili, że oni tak sprawnie rzekomo działali. Jak to wyglądało naprawdę - mieliśmy okazję się zapoznań podczas prac komisji ds. weryfikacji WSI. Długie ramię Moskwy. Mam wrażenie, że ci ludzie dzisiaj mówią, że 'no cóż, stało się'. Mam wrażenie, że oni jednak mają problem nie z tym, że współpracowali z rosyjskim FSB, tylko z tym, że Polacy się o tym dowiedzieli..."
I jak dodał: "wbrew kłamstwom, że to było dla bezpieczeństwa, to była współpraca zupełnie o innym charakterze. Ta współpraca polegała na systemie, w myśl którego to Rosja decydowała o tym, co działo się w polskich służbach specjalnych. To nie było bezpieczne dla Polski - wręcz przeciwne. To było bardzo groźne".
Co więcej, z treści oświadczenia Noska, Pytli i Duszy wynika, że publikacja cząstkowego raportu komisji ds. badań wpływów rosyjskich w Polsce "osłabiła zdolności obronne Polski oraz powagę kraju na arenie międzynarodowej".
"Czy na polskich biurkach MSZ pojawiły się depesze po opublikowaniu raportu, że polskie bezpieczeństwo jest zagrożone?" - pytał swojego rozmówcę red. Michał Rachoń.
"Nie tylko nie pojawiły się takie depesze, ale i o wiele lepiej dzisiaj widzimy, jak docenione jest to, co Polska robi. Jak jednoznacznie wskazujemy na zagrożenia związane z Rosją. To się potwierdza. A widzieliśmy przecież, jak do Rosji podchodzili nasi poprzednicy, jak chcieli ją widzieć. Także ci panowie, którzy wtedy w służbach zasiadali. Podczas ataku na Ukrainę w 2022 roku, było widać jasno, że służby wielu krajów nie chciały tego przyznać. My, nasi sojusznicy mówiliśmy o tym, że Rosja przygotowuje się do ataku. I to, niestety, była prawidłowa postawa"
Jak wskazał polityk - "jest w Europie kilka państw, które rozumieją, jak groźna jest Rosja. Dzięki temu udało się osiągnąć to, że Europa faktycznie zmieniła swoje podejście".
"Ukraina miała być podporządkowana przez Rosję, a my mieliśmy mieć agresora za swoją granicą. I zapewne szykowalibyśmy się do obrony..."