- Od 1995 r. zajmuję się sprawami uchodźców czeczeńskich. Wtedy na naszej granicy stanęło mnóstwo Czeczenów, ale nie byli to głównie młodzi mężczyźni z telefonami. To były głównie kobiety, dzieci, starcy i ranni od bombardowań, ostrzeliwań artyleryjskich - mówił w programie "Minęła 20" Michała Rachonia Adam Borowski.
Gościem programu "Minęła 20" Michała Rachonia był Adam Borowski, który przeprowadzał procesy ściągania uchodźców do Polski, realnych uchodźców uciekających przed konfliktem zbrojnym m.in. w Czeczenii, ofiar pierwszej i drugiej wojny przeprowadzanej przez ten sam reżim, który dziś próbuje zdestabilizować polską granicę
- Od 1995 r. zajmuję się sprawami uchodźców czeczeńskich. Wtedy na naszej granicy stanęło mnóstwo Czeczenów, ale nie byli to głównie młodzi mężczyźni z telefonami. To były głównie kobiety, dzieci, starcy i ranni od bombardowań, ostrzeliwań artyleryjskich. Jeździliśmy na granicę i oni byli wpuszczani, bo wszyscy mieli świadomość tego, czego Rosja dokonuje w Czeczenii, jakich zbrodni ludobójstwa
- zaznaczył, przypominając, że zginęło w tych wojnach 250 tys. Czeczenów na 1 mln populacji, czyli... co czwarty Czeczen.
- Obywatele Afganistanu, Syrii i Iraku, czy innych miejsc, gdzie trwa wojna, Białoruś jest dla nich pierwszym bezpiecznym krajem. Białoruś podpisała konwencję i gdyby oni faktycznie chcieli uciec przez grożącą im śmiercią, to wniosek o nadaniu statusu uchodźcy powinni złożyć na Białorusi. Białoruś jest dla nich pierwszym bezpiecznym krajem
- wskazał.
Od 2 września w związku z presją migracyjną w przygranicznym pasie z Białorusią - w 183 miejscowościach woj. podlaskiego i lubelskiego - obowiązuje stan wyjątkowy. Został on wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy, wydanego na wniosek Rady Ministrów. W czwartek wieczorem Sejm zgodził się na przedłużenie stanu wyjątkowego o 60 dni. W piątek (1 października) w Dzienniku Ustaw opublikowane zostało rozporządzenie prezydenta w tej sprawie.