Po 6 miesiącach rządów koalicji 13 grudnia sytuacja, jeśli chodzi o bezpieczeństwo naszego kraju, znacząco się pogorszyła, można powiedzieć wprost że mamy kryzys - ocenił były szef MON Mariusz Błaszczak. Szef klubu parlamentarnego PiS wypunktował bezczynność, a nawet szkodliwe działania obecnego rządu.
Politycy Prawa i Sprawiedliwości podsumowali dziś pierwsze pół roku rządu koalicji 13 grudnia. Do kwestii bezpieczeństwa odniósł się były szef MON Mariusz Błaszczak. Przewodniczący klubu parlamentarnego PiS podkreślił, że gdy on stał na czele resortu obrony, jego misja skupiała się na trzech filarach - zwiększaniu liczebności armii, zakupie nowoczesnego wyposażenia oraz wzmocnienia Polski na tle krajów sojuszniczych.
"Kiedy analizuje procesy, jakie zaszły w ciągu tych ostatnich sześciu miesięcy, to mogę powiedzieć, że albo wyhamowano działania, które podjęliśmy za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości, albo mamy do czynienia wręcz z regresem"
Błaszczak przypomniał, że jedną z pierwszych decyzji nowego kierownictwa MON było odwołanie szefa centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacji, gen. Mirosława Brysia. Pretekstem do tego było organizowanie przez niego pikników wojskowych. Polityk PiS podkreślił, że przecież te wydarzenia służyły rekrutacji do wojska. Zaznaczył, że zdymisjonowani zostali także szefowie wojewódzkich centrów rekrutacji.
Zwrócił też uwagę, że obecny MON nie poszedł ani kroku dalej w sprawie umów dotyczących m.in. produkcji czołgów K2, pozyskania 500 wyrzutni Himars, czy 96 śmigłowców uderzeniowych Apache.
Odnosząc się do pozycji Polski na tle sojuszników ocenił, że jest ona fatalna. Według niego, dowodem na to jest m.in. fakt, że przewodniczącym komitetu wojskowego Unii Europejskiej nie został polski generał, tylko dowódca z Irlandii. Zaznaczył, że Polska wydaje na obronność ponad 4 proc. PKB. Irlandia z kolei 0,4 proc. PKB. - Stawiam taką tezę, że polski generał nie został wybrany również dlatego, że doprowadzono do dymisji gen. Gromadzińskiego, pierwszego dowódcy euro korpusu - powiedział.
Błaszczak odniósł się także do ostatnio ujawnionego skandalu związanego z prześladowaniem polskich żołnierzy broniących granicy polsko-białoruskiej. - W prokuraturze Adama Bodnara zostały powołane zespoły, które mają analizować postawę polskich żołnierzy na granica, więc należy to czytać w ten sposób, że mają oskarżać żołnierzy służących na granicy za to, że wykorzystują broń w obronie Polski, w obronie polskiej granicy i w obronie własnej - przypomniał.
"To jednym wielkim skandalem i jest formą sparaliżowania kolejnych żołnierzy. Sparaliżowania, a więc zniechęcenia do używania broni w obronie polskiej granicy. To wszystko obserwuje przeciwnik. Jestem o tym przekonany, że na Kremlu szampany są otwierane"
W jego ocenie "po 6 miesiącach rządów koalicji 13 grudnia sytuacja, jeśli chodzi o bezpieczeństwo naszego kraju, znacząco się pogorszyła, można powiedzieć wprost że mamy kryzys".