Tupolew, który rozbił się pod Smoleńskiem, od 20 maja do 23 grudnia 2009 r. przebywał w zakładach należących do rosyjskiego oligarchy, zaprzyjaźnionego z Władimirem Putinem. Oleg Deripaska, bo o nim mowa, był m.in. przesłuchiwany przez zachodnich prokuratorów w związku z podejrzeniami o pranie brudnych pieniędzy i kontakty z mafią. To właśnie jego chciały zwerbować amerykańskie służby. Według \"New York Times\" - bezskutecznie.
Amerykańskie Federalne Biuro Śledcze (FBI) i resort sprawiedliwości USA bezskutecznie próbowały uczynić z mającego powiązania z Kremlem rosyjskiego oligarchy Olega Deripaski swojego informatora
- podał dzisiaj dziennik "New York Times".
Według "NYT", który powołuje się na osoby z otoczenia Deripaski, amerykańskie służby chciały uzyskać informacje dotyczące m.in. rosyjskiej ingerencji w prezydenckie wybory w USA w roku 2016 i możliwych konszachtów między ekipą kampanii wyborczej Donalda Trumpa a Moskwą.
Agenci FBI mieli spotkać się z Deripaską w Nowym Jorku, by pytać go, czy Paul Manafort - były szef kampanii wyborczej Trumpa, uznany już za winnego przestępstw podatkowych i sprzecznych z prawem operacji bankowych - był pośrednikiem między Kremlem a otoczeniem republikańskiego miliardera. W zamian za tę informację władze USA były gotowe pomóc Deripasce w jego problemach w uzyskaniu amerykańskiej wizy i w innych kłopotach prawnych i administracyjnych w USA
- pisze dziennik.
Rosyjski miliarder zaprzeczył istnieniu wszelkich układów, powiadomił też Moskwę o działaniach podjętych wobec niego przez władze amerykańskie.
Deripaska zaproponował współpracę w dochodzeniu prowadzonym przez specjalnego prokuratora Roberta Muellera, który prowadzi śledztwo w sprawie Russiagate. Zapewnił, że dysponuje "dowodami", iż Rosja nie pomogła Trumpowi w wygraniu wyborów prezydenckich.
Według "New York Timesa" amerykańskie służby próbowały poza Deripaską bezskutecznie zwerbować kilku innych rosyjskich oligarchów.
Oleg Deripaska figuruje na liście osób objętych amerykańskimi sankcjami. W maju odszedł z zarządu koncernu Rusal, aby uchronić firmę przed skutkami sankcji, którymi sam został objęty. Rusal to jeden z największych na świecie producentów aluminium.
Zakłady Awiakor w Samarze, w których przed katastrofą smoleńską remontowano rządowego Tu-154, wchodzą w skład holdingu Russian Machines, będącego z kolei częścią koncernu przemysłowo-finansowego Basic Element z siedzibą w Moskwie. Założycielem i właścicielem Basic Element jest właśnie Oleg Władimirowicz Deripaska, jeden z najbogatszych Rosjan, zawdzięczający swoją karierę przychylności Władimira Putina.
Prawą ręką Deripaski jest Walerij Pieczenkin, były agent KGB i FSB. Pieczenkin – odpowiadający za bezpieczeństwo w holdingu Basic Elements (w którego skład, przypomnijmy, wchodzą także zakłady Awiakor w Samarze) – był wysokim oficerem KGB (demaskował tam m.in. zachodnich szpiegów), a w FSB służył w randze generała-pułkownika, pełniąc tam funkcję wicedyrektora wydziału operacji kontrwywiadowczych. Według „Evening Standard” - Pieczenkin jest jednym z najważniejszych „siłowików” (byłych agentów KGB zgromadzonych wokół Władimira Putina) i łącznikiem między Deripaską a Kremlem.