Prace rozpoczęto w miejscach, które według przekazów ustnych i informacji, jakie zebrała fundacja, wydawały się bardzo prawdopodobną lokalizacją pogrzebania zwłok. Na razie badacze nie natrafili jednak na ludzkie szczątki.
– Przekopaliśmy kilka miejsc, także otoczenie krzyża, pod którym zgodnie z ustną tradycją mieli być pochowani zamordowani żołnierze. Okazało się jednak, że nasze pierwsze wykopaliska przyniosły efekt negatywny
Reklama
– mówi „Dodatkowi Mazowieckiemu” prezes fundacji Wojciech Łuczak, który kieruje pracami.
Apeluje do mieszkańców i osób mogących mieć wiedzę o wydarzeniach sprzed 70 lat, by zgłaszały się z informacjami.
– zapowiada Łuczak.– Będziemy teraz przenosić badania na kolejne miejsca i sondażowo wykonywać nawierty. W momencie, gdy próbki coś wykażą lub oględziny danego miejsca będą na to wskazywały, będziemy przekopywać i badać daną lokalizację
Wyjaśnia, że poszukiwania koncentrują się w tej okolicy, ponieważ to właśnie tu najprawdopodobniej z początkiem lipca 1946 r. zostali rozstrzelani żołnierze NZW w trakcie operacji komunistycznych organów bezpieczeństwa przeciwko podziemiu niepodległościowemu. W ziemi do dziś leży 14 ofiar.
– mówi prezes fundacji.– Jeśli ich odnajdziemy, poddamy szczątki badaniom antropologicznym i genetycznym, tak by potwierdzić tożsamość odnalezionych ciał. Z rodzinami niektórych żołnierzy mamy już kontakt
Cały tekst w Dodatku Mazowieckim do „Gazety Polskiej Codziennie”