Gdy szefem MON był Tomasz Siemoniak (PO), do dowódców jednostek wojskowych trafił list sygnowany przez wiceszefową resortu Barbarę Oczkowicz zachęcający żołnierzy do rejestrowania się w niemieckiej bazie potencjalnych dawców komórek macierzystych i szpiku. Dlaczego dane polskich żołnierzy miały trafić za granicę? Trzeba to dokładnie sprawdzić – uważa aktualne kierownictwo MON i dopatruje się w tej sprawie działania obcych służb specjalnych.
Na stronie internetowej MON pojawiła się informacja, że resort skierował kilkaset zawiadomień o możliwości popełnienia przestępstwa „na szkodę bezpieczeństwa państwa, w tym korupcyjnych i związanych z działaniem na rzecz obcych służb specjalnych”.
O co dokładnie chodzi? Bartosz Kownacki, sekretarz stanu w MON, wyjaśnia, że w ub.r. resort zwrócił się do ówczesnego Prokuratora Generalnego o podjęcie czynności mających na celu pełne i wyczerpujące wyjaśnienie dotyczące m.in. akcji polegającej na zachęcaniu żołnierzy do zostania potencjalnymi dawcami szpiku i rejestrowania się w Fundacji DKMS Polska, a także o ustalenie, czy doszło do popełnienia czynu zabronionego. Dodajmy, że baza danych Fundacji należy do Niemców i mają do niej dostęp m.in. niemieckie instytucje rządowe.
Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie".
Reklama