- W niedzielę pracownik współpracującego z nami zakładu usług leśnych chciał przenieść swoje narzędzia w inne miejsce w lesie. Idąc po nie, nie zauważył, że minął niedźwiedzia. Chwilę później drapieżnik pobiegł za nim i zaatakował go – mówił Szpiech.
- Mężczyzna ma liczne obrażenia ciała. Niedźwiedź pogryzł m.in. obie nogi, klatkę piersiową i brzuch. Ma też przegryzioną prawą dłoń. Poszkodowanemu po ataku udało się wrócić do samochodu, którym wraz ze znajomym przyjechał do lasu. "Obaj wrócili do domu w Moczarach. Zaraz potem przybyło wezwane Lotnicze Pogotowie Ratunkowe – opowiadał nadleśniczy.
Ofiara po opatrzeniu ran i badaniach opuściła szpital w Sanoku.
W lasach Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych co roku dochodzi co najmniej do kilku ataków niedźwiedzi na ludzi. W październiku 2014 r. w Olszanicy w Bieszczadach jeden z ataków zakończył się tragedią - niedźwiedź zabił mężczyznę.
Od początku lat 70. XX w. niemal dziesięciokrotnie wzrosła liczebność niedźwiedzi na Podkarpaciu. Obecnie żyje tutaj największa w Polsce populacja tych zwierząt. W latach 70. XX w. było ich zaledwie 20; występowały jedynie w Bieszczadach. Ćwierć wieku później naliczono się już 50 osobników, a dziesięć lat temu 100. Aktualnie w południowo - wschodniej Polsce, głównie w Bieszczadach, Beskidzie Niskim i na Pogórzu Przemyskim bytuje ok. 150 tych drapieżników; blisko 90 proc. polskiej populacji.
Reklama