Spotkanie odbyło się we wtorek w Teatrze Ziemi Rybnickiej. Pojawiło się kilkaset osób. Część z nich wcieliła się w rolę klakierów, których nie przekonały nawet ekspertyzy grafologów, którzy potwierdzili, że Wałęsa donosił na swoich kolegów i był Tajnym Współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie "Bolek".
Jedna z kobiet nie zamierzała poklepywać Wałęsy po ramieniu. Zadała kilka trudnych pytań.
"Pod koniec spotkania jedna z kobiet zwróciła się do Wałęsy: – Mam taki problem. Zastanawiam się, jak miałabym się do pana zwracać: TW Kobrzyński czy TW Bolek?" - relacjonuje wprost.pl
Wałęsa powiedział, aby pytająca.... się przeżegnała. A całkiem stracił panowanie nad sobą, gdy padło pytanie o list z 17 pytaniami od Anny Walentynowicz.
– Sto razy na niego odpowiedziałem, w internecie może pani znaleźć. To bezpieka przygotowała, podpuściła babę – zdenerwował się, nie czekając na dokończenie pytania.
"Niezrażona tym uczestniczka spotkania zacytowała pytanie: „Czy nie dosyć już kłamstw, krętactw, niekompetencji, pazerności, czy ty naprawdę się Boga Lechu nie boisz?”" - podaje wprost.pl
Wtedy już Wałęsa niemal krzyczał.
– Ja do pani to kieruję. Dość tych kłamstw, dość tych pomówień. Ja dałem dowody. Postawiłem żonę, rodzinę, wszystko, aby wywalczyć wolność, a pani mi takie bezczelności wciska? To pani jest bezczelna, nie ja.
"Jeden z uczestników spotkania rozwinął plakat z napisem „Bolek poznaj prawdę, a prawda Cie wyzwoli”. Natychmiast interweniowała ochrona, usiłując wyrwać mu kartkę. Prowadzący spotkanie skandowali w tym czasie „Lech Wałęsa”, przy wsparci części zgromadzonych osób" - dodaje wprost.pl
Zobacz wideo (rozmowa kobiety z Wałęsą 1:04:10):