35. lat temu Wojciech Jaruzelski ogłosił wprowadzenie stanu wojennego - nigdy nie poniósł, podobnie jak Czesław Kiszczak, odpowiedzialności za śmierć dziesiątek Polaków. Zresztą podobnie jak tysiące esbeków pracujących w PRL-owskich służbach. Mało tego - oni dostawali emerytalne świadczenia wielokrotnie wyższe niż działacze opozycji. Gdy jednak ogłoszono, że przywileje zostaną odebrane dzięki zapisom ustawy dezubekizacyjnej, to rozległ się wrzask. Natychmiast odezwały się głosy oburzenia, a właściwie obrony, esbeków.
To drugi protest przeciwko ustawie dezubekizacyjnej. Na pierwszym spotkaniu występował Adam Mazguła.
– A sam stan wojenny… Czy oprócz tego, że byli ludzie internowani, to przecież byli internowani w sposób… No nie powiem, oczywiście były tam jakieś bijatyki, były jakieś ścieżki zdrowia, ale generalnie rzecz biorąc, najczęściej jednak dochowano jakiejś kultury w tym całym zdarzeniu – mówił wojskowy.
Reklama
Dzisiaj - w tak szczególny dzień - znowu esbecy i ich obrońcy wyszli na ulicę, aby protestować w Warszawie.
Nasz reporter zrobił kilka zdjęć:

foto: Paulina Mikulska/Gazeta Polska

foto: Paulina Mikulska/Gazeta Polska

foto: Paulina Mikulska/Gazeta Polska

foto: Paulina Mikulska/Gazeta Polska

foto: Paulina Mikulska/Gazeta Polska