Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Sprytny oszust w rękach CBA

Były stołeczny policjant podszywał się pod kuzyna Jarosława Kaczyńskiego, krewnego Elżbiety Bieńkowskiej. Marek K. za pieniądze obiecywał załatwianie pracy m.in.

Autor: mg

Były stołeczny policjant podszywał się pod kuzyna Jarosława Kaczyńskiego, krewnego Elżbiety Bieńkowskiej. Marek K. za pieniądze obiecywał załatwianie pracy m.in. w Polskiej Grupie Zbrojeniowej, czy Ministerstwie Skarbu Państwa. Wpadł po tym, jak trafił na oficera Centralnego Biura Antykorupcyjnego, który działał pod przykrywką. W listopadzie akt oskarżenia trafił do sądu - podało tvp.info. K. grozi do 8 lat pozbawienia wolności.

Marek K. miał zarobić na swoich ofiarach ponad 60 tys. zł. Jego ostatnim „klientem” był oficer CBA, któremu za 10 tys. zł miał załatwić pracę w Ministerstwie Skarbu Państwa.

We wrześniu 2015 roku oferował załatwienie pracy córce jednego ze znajomych Michała J., z którym spotkał się w Mrągowie. Dziewczyna skończyła studia prawnicze, nie mogła znaleźć pracy.

Nie przejmuj się. Mam znajomości w różnych ministerstwach. Coś się załatwi

– miał powiedzieć Marek K. Wykonywał telefony i w efekcie we wrześniu 2015 stwierdził, że „za 10 tys. zł załatwił dziewczynie pracę na stanowisku asystenta ministra w Ministerstwie Skarbu Państwa, w dziale zamówień publicznych”.
 
Przekazanie gotówki nastąpiło w restauracji „Siwy Dym” w okolicach Warszawy. J. przekazał pieniądze. Po chwili zjawili się funkcjonariusze CBA i zatrzymali Marka K. Michał J. był tzw. przykrywkowcem CBA, prowadzącym operację specjalną.
 
K. trafił do aresztu. Usłyszał zarzuty powoływania się na na wpływy w instytucjach państwa. Według śledztwa K. załatwiał „trudne sprawy” od 2014 roku.

Mężczyzna oferował załatwienie zatrudnienia w spółce „Srebrna”, która – jak mówił – należy do jego wujka Jarosława Kaczyńskiego. Dodawał też, że jego krewną jest Elżbieta Bieńkowska.
 
Dwóm kobietom obiecał posadę członka rady nadzorczej PGZ. Zainkasował w sumie 20 tys. zł. Pracy nie załatwił, później nie odbierał telefonów.
 
Oferował również anulowanie mandatów i punktów karnych, oddanie dziecka, zabranego przez opiekę społeczną polskim emigrantom w Szkocji, czy pomoc w odzyskaniu atrakcyjnych działek w stolicy.
 
K. jest emerytowanym policjantem bez matury. Przyznał się początkowo do części zarzutów. Następnie zmienił zdanie twierdząc, że było inaczej niż opisują to pokrzywdzeni.

Autor: mg

Źródło: tvp.info,niezalezna.pl