Marek K. miał zarobić na swoich ofiarach ponad 60 tys. zł. Jego ostatnim „klientem” był oficer CBA, któremu za 10 tys. zł miał załatwić pracę w Ministerstwie Skarbu Państwa.
We wrześniu 2015 roku oferował załatwienie pracy córce jednego ze znajomych Michała J., z którym spotkał się w Mrągowie. Dziewczyna skończyła studia prawnicze, nie mogła znaleźć pracy.
– miał powiedzieć Marek K. Wykonywał telefony i w efekcie we wrześniu 2015 stwierdził, że „za 10 tys. zł załatwił dziewczynie pracę na stanowisku asystenta ministra w Ministerstwie Skarbu Państwa, w dziale zamówień publicznych”.Nie przejmuj się. Mam znajomości w różnych ministerstwach. Coś się załatwi
Przekazanie gotówki nastąpiło w restauracji „Siwy Dym” w okolicach Warszawy. J. przekazał pieniądze. Po chwili zjawili się funkcjonariusze CBA i zatrzymali Marka K. Michał J. był tzw. przykrywkowcem CBA, prowadzącym operację specjalną.
K. trafił do aresztu. Usłyszał zarzuty powoływania się na na wpływy w instytucjach państwa. Według śledztwa K. załatwiał „trudne sprawy” od 2014 roku.
Mężczyzna oferował załatwienie zatrudnienia w spółce „Srebrna”, która – jak mówił – należy do jego wujka Jarosława Kaczyńskiego. Dodawał też, że jego krewną jest Elżbieta Bieńkowska.
Dwóm kobietom obiecał posadę członka rady nadzorczej PGZ. Zainkasował w sumie 20 tys. zł. Pracy nie załatwił, później nie odbierał telefonów.
Oferował również anulowanie mandatów i punktów karnych, oddanie dziecka, zabranego przez opiekę społeczną polskim emigrantom w Szkocji, czy pomoc w odzyskaniu atrakcyjnych działek w stolicy.
K. jest emerytowanym policjantem bez matury. Przyznał się początkowo do części zarzutów. Następnie zmienił zdanie twierdząc, że było inaczej niż opisują to pokrzywdzeni.