Dzisiaj wszyscy razem tutaj przeżywamy święto wiary w ojczystej ziemi św. Jana Pawła II. Chciałbym mu podziękować. Za to, że wymarzył i dał impuls do tych spotkań. Towarzyszy nam on z nieba, gdy widzimy wielu młodych ludzi tak różnych kultur, języków, którzy przybyli z jednego powodu: aby świętować żywą obecność Jezusa pośród nas. Zrozumieliście? Świętować Jezusa, który żyje pośród nas. A stwierdzenie, że żyje, oznacza chęć ponowienia pragnienia pójścia za Nim. Naszego pragnienia, by żyć żarliwie naśladowaniem Chrystusa.
Czy jest jakaś lepsza okazja, by odnowić naszą przyjaźń z Jezusem niż umocnienie przyjaźni między wami? Czy istnieje jakaś lepsza okazja umocnienia naszej więzi z Jezusem niż dzielenie jej z innymi? Czyż jest lepszy sposób, by doświadczyć radości Ewangelii niż chęć zarażenia Jego dobrą nowiną w wielu sytuacjach bolesnych i trudnych? To Jezus nas zwołał na te 31 Światowe Dni Młodzieży. To Jezus nam mówi: błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią. Błogosławieni są ci, którzy potrafią przebaczać, którzy potrafią mieć współczujące serce, którzy potrafią dać innym to, co w nich najlepszego.
Franciszek kontynuował:
W ciągu lat przeżytych jako biskup nauczyłem się jednego: nie ma nic piękniejszego niż podziwianie pragnień, zaangażowania, pasji, energii, z jaką wielu młodych ludzi przeżywa swoje życie. To jest piękne. A skąd się to bierze to piękno? Kiedy Jezus dotyka serca młodego mężczyzny czy młodej dziewczyny, to są oni zdolni do naprawdę wielkich działań. To budujące słyszeć, jak dzielą się swoimi marzeniami, swoimi pragnieniami, by przeciwstawiać się tym wszystkim, którzy mówią, że nic nie można zmienić. To ci, których nazywam milczkami. Młodzi mają moc, żeby się temu przeciwstawić.
I dodawał:
To jest dar z nieba, gdy możemy widzieć, jak wielu z was, z waszymi pytaniami, stara się zmieniać istniejący stan rzeczy. To wspaniałe. Raduje się moje serce, gdy widzę, jak bardzo jesteście żywiołowi. Kościół i świat na was patrzą. I chce się od was uczyć, aby odnowić swoją ufność w miłosierdzie Ojca, który ma zawsze młode oblicze i nie przestaje zapraszać nas, abyśmy należeli do jego królestwa, które jest królestwem radości i wielkiego szczęścia, królestwem, które zawsze prowadzi nas naprzód.
Papież mówił też:
Znając żarliwość, z jaką podejmujecie misję, śmiem powiedzieć: miłosierdzie ma zawsze młode oblicze. Serce miłosierne ma bowiem odwagę, aby porzucić wygodę. Serce miłosierne potrafi wychodzić na spotkanie innych. Potrafi objąć wszystkich. Serce miłosierne potrafi być schronieniem dla tych, którzy nigdy nie mieli domu albo go stracili. Potrafi stworzyć atmosferę domu i rodziny dla tych, którzy musieli emigrować. Jest zdolne do czułości i współczucia. Serce miłosierne potrafi dzielić swój chleb z głodnym. Serce miłosierne otwiera się, aby przyjmować uchodźców i imigrantów.
Następnie przypominał:
Kiedy serce jest otwarte, jest zdolne do marzeń, bo jest w nim miłosierdzie. Jest miejsce na czułość wobec tych, którzy cierpią. Jest miejsce, by stanąć obok tych, którzy w sercu nie mają pokoju albo którym brakuje tego, co potrzebne do życia, lub którym brakuje najpiękniejszej rzeczy: wiary.
Potem padły kolejne ważne słowa Franciszka:
Chcę wam też wyznać, czego się nauczyłem przez te lata. Nie chciałbym nikogo obrazić, ale napełnia mnie bólem, kiedy spotykam ludzi młodych, którzy starają się być przedwczesnymi emerytami. To mnie martwi, sprawia mi ból. Martwi mnie, gdy widzę młodych ludzi, którzy odrzucili ręcznik, zanim rozpoczęli walkę. Kiedy widzę młodych idących ze smutną twarzą, tak jakby ich życie nie miało żadnej wartości. To są ludzie młodzi znudzeni i nudni - którzy zanudzają innych.
Biskup Rzymu mówił też o młodzieży poszukującej "oszołomienia, wchodząc na mroczne drogi":
Zastanawiające jest, gdy widzisz młodych, którzy tracą piękne lata swego życia na uganianie się za sprzedawcami fałszywych iluzji - okradających was z tego, co najlepsze.