"Gazeta Wyborcza" się kompromituje. Napisała tekst, w którym insynuacjami i kłamstwami zaatakowała ministra obrony narodowej. Teraz próbując uwiarygodnić swoją wersję ośmiesza się jeszcze bardziej. Jako dowód przedstawia opis… obecności Antoniego Macierewicza i Roberta Luśni w kościele podczas mszy pogrzebowej.
„Gazeta Wyborcza” 18 czerwca napisała pełen insynuacji tekst atakujący szefa MON. Podano, że minister ma zasiadać w radzie fundacji Głos, której prezesem zarządu jest Robert Luśnia, agent SB.
Minister Macierewicz NIE utrzymuje żadnych kontaktów z Robertem Luśnią. Natychmiast po uzyskaniu wiedzy o współpracy pana Luśni został on wydalony z RKN, było to kilkanaście lat temu. Od tamtego czasu minister Macierewicz nie widział się i nie rozmawiał z Robertem Luśnią
-
napisał w oświadczeniu rzecznik MON.
Dziś kolejny odcinek serialu. "Wyborcza" jako dowód na swoje tezy przedstawia pewną sytuację. Do gazety zgłosił się świadek, który w 2014 roku widział rzekome spotkanie Macierewicza i Luśni...
Poszedłem wtedy na mszę żałobną na Mokotowie, do kościoła zaraz przy Spartańskiej, gdzie nieboszczka mieszkała. Tam zobaczyłem Luśnię w towarzystwie Antka Macierewicza oraz innych ludzi, których znałem z czasów, gdy wydawali oni w latach 80. magazyn podziemny "Wiadomości"
– opowiada rozmówca „GW”.
Dodał, że przywitali się i podali sobie rękę.
I to "Gazecie Wyborczej" wystarczyło.
Internauci zareagowali.
Źródło: wyborcza.pl,niezalezna.pl
#Gazeta Wyborcza #MON #Antoni Macierewicz
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
mg