Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Był atak, teraz desperacka obrona absurdalnych tez. Spisek zwęszyli na... mszy

"Gazeta Wyborcza" się kompromituje. Napisała tekst, w którym insynuacjami i kłamstwami zaatakowała ministra obrony narodowej.

Piotr Galant / Gazeta Polska
Piotr Galant / Gazeta Polska
"Gazeta Wyborcza" się kompromituje. Napisała tekst, w którym insynuacjami i kłamstwami zaatakowała ministra obrony narodowej. Teraz próbując uwiarygodnić swoją wersję ośmiesza się jeszcze bardziej. Jako dowód przedstawia opis… obecności Antoniego Macierewicza i Roberta Luśni w kościele podczas mszy pogrzebowej.

„Gazeta Wyborcza” 18 czerwca napisała pełen insynuacji tekst atakujący szefa MON. Podano, że minister ma zasiadać w radzie fundacji Głos, której prezesem zarządu jest Robert Luśnia, agent SB.

Minister Macierewicz NIE utrzymuje żadnych kontaktów z Robertem Luśnią. Natychmiast po uzyskaniu wiedzy o współpracy pana Luśni został on wydalony z RKN, było to kilkanaście lat temu. Od tamtego czasu minister Macierewicz nie widział się i nie rozmawiał z Robertem Luśnią

- napisał w oświadczeniu rzecznik MON.

Dziś kolejny odcinek serialu. "Wyborcza" jako dowód na swoje tezy przedstawia pewną sytuację. Do gazety zgłosił się świadek, który w 2014 roku widział rzekome spotkanie Macierewicza i Luśni...

Poszedłem wtedy na mszę żałobną na Mokotowie, do kościoła zaraz przy Spartańskiej, gdzie nieboszczka mieszkała. Tam zobaczyłem Luśnię w towarzystwie Antka Macierewicza oraz innych ludzi, których znałem z czasów, gdy wydawali oni w latach 80. magazyn podziemny "Wiadomości"

– opowiada rozmówca „GW”.
 
Dodał, że przywitali się i podali sobie rękę. I to "Gazecie Wyborczej" wystarczyło.

Internauci zareagowali.

 

 

 



Źródło: wyborcza.pl,niezalezna.pl

#Gazeta Wyborcza #MON #Antoni Macierewicz

mg