„Słyszałem dziś. tj. 17.[grudnia], że podpalono po raz drugi tę siedzibę, dołączono też kartkę z ostrzeżeniem, że nie macie co budować, i tak zniszczymy. Mówił mi to ślusarz z W-4, którego nazwiska nie znam, mieszka nad Delikatesami, nazwisko mogę ustalić. W poprzedniej wersji słyszałem o podpaleniu nieco wcześniej od elektryka Żmudy (...)” – zapisano w doniesieniu od TW „Bolek” z 17 kwietnia 1971 r.
„Na wydziałach i Stoczni rozpowszechniane są różne ulotki pisane ręcznie i na maszynach”. „Bolek” poinformował, że traser ze Stoczni o nazwisku Kantor obiecał mu odbić i dostarczyć ulotki. „(...) Kantor posiada pośrednie dotarcie do powielacza, gdyż w powielarni pracuje jego kolega. Z opowiadań stoczniowców wiem, że ulotki te są antypaństwowe i dotyczą osoby tow. Kociołka, MO itp. W poniedziałek rano na terenie Wydziału W-4 istniały tendencje strajkowe. Widziałem osobiście, że małe grupki ludzi również innych wydziałów krążyły przy dyrekcji oczekując na większe zgromadzenie. Z wydziału W-4 przez dyrekcję wychodził m.in. Jasiński Jan – elektryk”. Wałęsa informował, że pracownicy stoczni Jasiński i Popielewski sondowali w rozmowie z Wałęsą, co dalej robić i jakie są jego zapatrywania na zorganizowanie strajku. „Z rozmowy z nimi wywnioskowałem, że szukają oni ludzi, którzy mogliby pokierować strajkiem” – zapisano w donosie „Bolka”.