Dyplomaci obcych państw zajmujący się Polską robią wrażenie wygłupionych: oto metody, jakimi zabiegali u nas o swoje interesy od ćwierćwiecza, nagle przestały być skuteczne. – Nowe pokolenie polskich dyplomatów z pewnością słuchało Boba Marleya, który śpiewał „Wyzwól się z mentalnej niewoli” – komentuje Iwo Bender, ekspert od polityki zagranicznej, absolwent „spraw międzynarodowych” na nowojorskim Columbia University. Im szybciej zagraniczni dyplomaci zrozumieją, że ta akurat zmiana w Polsce jest nieodwracalna, tym szybciej zyskają szansę, by ułożyć sobie z naszym krajem partnerskie relacje – pisze w najnowszym numerze „Gazeta Polska”.
Iwo Bender, absolwent amerykańskiej uczelni, charakteryzuje dyplomację III RP barwnym opisem:
– Polską rządziła formacja, której politycy zbyt długo leczyli kompleksy wynikające z tego, że zamiast spodni Levisa nosili dżinsy firmy Elpo, zamiast telewizora sony stał u nich w domu rubin, a zamiast fordem, jeździli ładą. Dlatego każda pochwała elegancko ubranego zagranicznego dyplomaty była dla nich awansem. Niezależnie, czy chwaleni byli za działania dobre, czy złe dla Polski.
Trzy tygodnie temu jeden z internautów umieścił na YouTube dwa fragmenty rozmowy z Jarosławem Kaczyńskim w programie „Tomasz Lis na żywo”. O wywiadzie tym głośno było ponad cztery lata temu, a Kaczyński masowo potępiany był w mediach za niedopuszczalną krytykę Angeli Merkel i „pouczanie” Lisa, że jako polski dziennikarz powinien bronić polskiej racji stanu.
Minęły cztery lata i zapomniany dawno program, wrzucony do sieci przez internautę, w ciągu kilkunastu dni obejrzało ponad 700 tys. użytkowników!
W komentarzach internauci niemal wyłącznie chwalili Kaczyńskiego, a jego występ pozytywnie oceniło około 90 proc. z nich.
Ten incydent pokazuje,
jak bardzo zmieniły się w Polsce nastroje, szczególnie wśród Polaków młodych, znających świat i lepiej wykształconych. –
Polska polityka zagraniczna w dużej mierze oparta była na dwóch filarach. Z jednej strony na filarze postkomunistyczno-postkolonialnym, czyli wczoraj Moskwa, dziś Bruksela. Z drugiej na pedagogice wstydu, zgodnie z którą Polska miała być nieurodziwą i nieposażną panną. To się skończyło – mówi Iwo Bender.
Wszystko wskazuje na to, że jest to zmiana trwała.
W demokratycznej Polsce będą zapewne zmieniać się rządy, ale wszystkie ugrupowania aspirujące do władzy będą musiały brać po uwagę fakt zmiany nastrojów w młodym pokoleniu. Warto więc, by zagraniczni dyplomaci i dziennikarze uzupełnili swoje notesy o nowe numery telefonów – ludzi, którzy nie są oderwani od rzeczywistości i mają faktyczny wpływ na bieg wydarzeń.
Więcej w najnowszym numerze tygodnika „Gazeta Polska”.
Źródło: Gazeta Polska
Piotr Lisiewicz