Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »
Z OSTATNIEJ CHWILI
Rzecznik MZ: jest decyzja o zakupie kamizelek nożoodpornych dla członków zespołów ratownictwa medycznego • • •

Żeby państwo było państwem. Najtrudniejsze zadanie prezydenta Dudy

Był rok 1977, gdy Zofia i Zbigniew Romaszewscy zaczęli prowadzić Biuro Interwencji KSS KOR, które w 1980 r. w czasie karnawału pierwszej Solidarności stało się jej ważną częścią.

facebook.com//andrzejduda
facebook.com//andrzejduda
Był rok 1977, gdy Zofia i Zbigniew Romaszewscy zaczęli prowadzić Biuro Interwencji KSS KOR, które w 1980 r. w czasie karnawału pierwszej Solidarności stało się jej ważną częścią. Dokumentowało pobicia, represje sądowe, zwolnienia z pracy. Ale ten typ wrażliwości nie stał się, niestety, po 1989 r. wiodący w elitach III RP. Czy dziś Dudapomoc, współorganizowana przez Zofię Romaszewską, stanie się pierwszą instytucją w III RP, która w imieniu państwa wypowie wojnę urzędniczym patologiom? - pyta „Gazeta Polska”.

Dziś w Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy siedmiu młodych prawników przyjmuje codziennie osoby, które uważają, że są pokrzywdzone. Zofia Romaszewska, doradca prezydenta w randze ministra, prosi, by per „pani minister” się do niej nie zwracać, bo odruchowo będzie jej się wydawało, że rozmówca zwraca się do kogoś innego.

Interwencyjne Biuro Pomocy Prawnej – tak nazywa się instytucja, której dyrektorem został 41-letni prawnik Tomasz Kulikowski. Jak opowiada, do Dudapomocy i biura będącego jego kontynuacją zgłosiło się już ponad 5 tys. osób uważających się za pokrzywdzone. Przyjmowane są – jak obiecywał wcześniej kandydat na prezydenta – w prawym skrzydle Pałacu Prezydenckiego.

– Pani Zofia uczy nas odróżniania pomocy prawnej od działania interwencyjnego – mówi Kulikowski. Sam interweniował w sprawie rodziny z Pruchnika, której sąd odebrał ósemkę dzieci. Gdy ich matka trafiła do szpitala, sąd uznał, że ojciec sobie z nimi nie poradzi.

Kulikowski pojechał do Pruchnika. – Podjąłem działania mające zaktywizować lokalną społeczność oraz władze – opowiada prawnik. Burmistrz okazał się przychylny. Udało się wybudować dla rodziny łazienkę oraz dostarczyć piętrowe łóżka. Czy wpłynie to na zmianę skandalicznej decyzji sądu, okaże się niebawem. Póki co, najstarsza z córek wróciła do rodziny, bo po skończeniu 18 lat mogła sama podjąć taką decyzję. Najmniejsze z dzieci – dwuletnie – trafiło niestety do rodziny zastępczej.

Więcej w najnowszym numerze tygodnika „Gazeta Polska”.

 



Źródło: Gazeta Polska

Piotr Lisiewicz