Jesteśmy świadkami zawłaszczania dobra wspólnego, jakim są piasek, woda i wydmy - alarmują mieszkańcy Sopotu, protestując przeciwko uchwale rady miasta, która według nich umożliwia prywatyzację plaż.
Stowarzyszenie „Mieszkańcy dla Sopotu” oraz Komitet Obrony Sopockich Plaż alarmują.
„Mamy podstawy aby obawiać się, że wieloletnia dzierżawa, zwłaszcza pod zabudowę stałą jest furtką, która podobnie jak w analogicznych przypadkach w innych krajach UE, otwiera możliwość prywatyzacji terenów plażowych” - piszą Ci pierwsi w petycji do wojewody pomorskiego Ryszarda Stachurskiego.
Mieszkańcy sprzeciwiają się uchwale Rady Miasta z dnia 17 lipca dotyczącej miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dotyczącego sopockiej plaży. Uchwała dotyczy miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla obszaru plaż miejskich obejmującego fragment północnego pasa nadmorskiego i południowego pasa nadmorskiego. Według urzędników miejskich, cytowanych przez lokalne media uchwała miała ubogacić ofertę turystyczną miasta i nie ma nic wspólnego z prywatyzacją.
Innego zdania są aktywiści miejscy.
- Plaże zajmowane są one przez bary, kluby i sklepy. Wydmy są rozjeżdżane i zmieniane w place budowy, śmietniki i parkingi - mówi rzecznik Komitetu Ochrony Sopockich Plaż, Natalia Nitek.
Komitet występuje o cofnięcie decyzji Rady Miasta, zezwalającej na stałą zabudowę sopockich plaż.
„Morski Pas Techniczny jest pod ścisłą kontrolą Urzędu Morskiego. Dyrektor Urzędu Morskiego, Wojewoda Pomorski, Minister Infrastruktury oraz Prezes Rady Ministrów to organy bezpośrednio odpowiedzialne za zaniechanie nadzoru nad podległymi organami administracji państwowej wyniku czego zostaliśmy narażeni na utratę mienia publicznego jakim jest Polskie Wybrzeże”- piszą członkowie komitetu.
Źródło: niezalezna.pl
Magda Piejko