Węgierski rząd zapowiedział, że po przewalutowaniu pożyczek hipotecznych to samo zrobi z kredytami samochodowymi i konsumpcyjnymi. Wszystko w porozumieniu z tamtejszymi bankami i w trosce o obywateli. Premier Ewa Kopacz zamiast pomóc wrobionym w toksyczne kredyty Polakom, straszy ich, że węgierskie rozwiązanie zdestabilizuje system bankowy w kraju.
Po tym jak 1 stycznia br., w efekcie porozumienia z bankami, weszła w życie przygotowana przez rząd Viktora Orbána ustawa, zgodnie z którą wszystkie kredyty hipoteczne we frankach i innych walutach zostały automatycznie zamienione na kredyty w forintach po kursie z 7 listopada ub.r., węgierskie władze zapowiedziały tę samą operację z walutowymi pożyczkami wziętymi na zakup samochodu czy innych dóbr konsumpcyjnych.
Kredytobiorcy będą mogli zamienić je na zobowiązania w forintach po kursie o ok. 10 proc. niższym niż rynkowy. Koszty operacji podzielą między siebie banki i budżet państwa. Państwo nie wyłoży jednak własnych środków – banki będą mogły odliczyć odpowiednią kwotę od swoich zobowiązań podatkowych w latach 2016-2017.
Mimo przeprowadzonej ponad pół roku temu operacji Węgrzy nadal spłacają ponad 200 tys. kredytów denominowanych w obcych walutach, głównie w szwajcarskim franku. Właśnie tym osobom chce pomóc premier Orbán. Odpowiednia ustawa, której założenia konsultowano z bankami, prawdopodobnie zostanie uchwalona we wrześniu.
W projekcie zapisano, że kredytobiorcy będą mogli zdecydować w ciągu 30 dni od wejścia w życie nowych przepisów, czy chcą dokonać konwersji. Podobnie było w wypadku konwersji kredytów hipotecznych, która nie była obowiązkowa, np. mogły z niej zrezygnować osoby otrzymujące wynagrodzenie w walucie kredytu.
Rząd Ewy Kopacz, zamiast pójść w ślady Viktora Orbána, straszy węgierskim rozwiązaniem. –
Nowe prawo, które zakłada, że 90 proc. kosztów przewalutowania kredytów we frankach szwajcarskich poniosą banki, spowoduje destabilizację systemu bankowego – powiedziała premier o ustawie przegłosowanej niedawno przez Sejm. W podobnym tonie wypowiada się lobby bankowe, a Związek Banków Polskich posunął się nawet do gróźb. –
Wejście w życie ustawy, mającej ulżyć frankowiczom, przełoży się na ograniczenie kredytowania polskiej gospodarki – powiedział Zbigniew Pietraszkiewicz, szef ZBP.
O tym, że te groźby to jedynie propaganda, mająca na celu ograniczenie do minimum odpowiedzialności banków za wciskanie ludziom toksycznych kredytów, najlepiej świadczy sytuacja na Węgrzech.
Okazuje się, że mimo wcześniejszych gróźb banki wcale nie wycofały się z węgierskiego rynku i nie przestały udzielać pożyczek tamtejszym przedsiębiorstwom. Po przewalutowaniu hipotecznych kredytów na forinty wysokość rat spadła o 20 proc. Jest to korzystne dla gospodarki, bo dzięki temu, że w kieszeniach Węgrów zostaje więcej pieniędzy, wzrósł wewnętrzny popyt. Zauważyli to nawet nieprzychylni Orbánowi eksperci Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Stwierdzili, że wzrost wewnętrznego popytu był możliwy „dzięki dużej i utrzymującej się nadwyżce bilansu obrotów bieżących oraz niedawnym decyzjom politycznym, włącznie z przewalutowaniem dewizowych kredytów hipotecznych na walutę lokalną”.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie,bankier.pl,Polskie Radio
Marek Michałowski