- Dlaczego nie jesteśmy wśród krajów, które siedzą przy stole negocjacyjnym ws. przyszłości Ukrainy? Dlaczego ten stół jest w Mińsku, a nie w Warszawie? - pyta wiceprezes PSL, kandydat tej partii na prezydenta, Adam Jarubas. Polityk podsumowuje porażkę polityki wschodniej rządu PO-PSL i nie bezpośrednio przyznaje rację Lechowi Kaczyńskiemu, wspominając wizję Polski sojuszu państw naszego regionu.
Adam Jarubas, jak donosił portal 300polityka.pl w ostatnim czasie stał się nie tylko przedmiotem dyskusji na Radzie Ministrów, ale i obiektem ostrej krytyki ze strony kolegów z PO. -
Szef MSZ na posiedzeniu rządu sugeruje, że “jest poważny problem” z otoczeniem kandydata PSL na prezydenta. Premier i szef MON w spokojnych, ale bardzo stanowczych mówią o linii politycznej koalicjanta “niezgodnej z polską racją stanu” - relacjonował serwis.
Powodem miała być obrona Victora Orbana, który zdaniem Adama Jarubasa został przez Ewę Kopacz potraktowany niepoważnie, a wręcz obrażony. -
Chirac powiedział kiedyś: „Polacy nie skorzystali z prawa, aby siedzieć cicho”. Jak się wtedy czuliśmy? Czy nie tak, jak teraz Węgrzy – niezależnie od tego, czy popierają Orbana czy nie” - pytał Jarubas. Dziś polityk PSL postanowił odpowiedzieć na krytykę i przypomniał o porażce polityki zagranicznej, a szczególnie wschodniej, realizowanej od 2007 r. przez rząd Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego.
- Ukraina traktuje nas niechętnie, nie upominając się nawet o nasz udział w negocjacjach pokojowych. Grupa Wyszehradzka praktycznie przesłała istnieć – Czechy i Słowacja wyraźnie obrały kierunek południowy, ciążąc ku Austrii zawiązały z nią ponad miesiąc temu tzw. Trójkąt Sławkowski - przypomina kandydat PSL na prezydenta.
Zauważając, że w
"interesie Polski jest niepodległa, demokratyczna, dostatnia Ukraina", wiceprezes PSL pyta:
Dlaczego nie jesteśmy wśród krajów, które siedzą przy stole negocjacyjnym ws. przyszłości Ukrainy i zaprowadzenia na wschodzie tego kraju pokoju? Dlaczego ten stół jest w Mińsku, a nie w Warszawie? Jak wygląda status Polski po latach prowadzenia polityki – która wg. niektórych w ogóle nie powinna podlegać ocenie? - pyta Jarubas.
W swoim liście otwartym (do dziennikarzy), przedstawiciel PSL pisze, że
"gdyby zrealizowany został scenariusz idei Międzymorza dziś wspólny głos krajów, które po 1989 roku wybiły się na niepodległość, byłby o wiele bardziej znaczący", ponieważ
"zwiększał szansę na jednolity głos Unii Europejskiej ws. konfliktu na wschodzie". Polityk stwierdza też, że gdyby Polska zamiast wybrać
"ułudę większej wartości, w ramach tzw. Trójkąta Weimarskiego, co okazało się być jedynie prężeniem muskułów i przydawaniem sobie splendoru" poszła drogą sojuszu państw regionu - dziś
"nie byłaby osamotniona i traktowana przez niektóre Państwa jako strona w konflikcie na Ukrainie".
Mówiąc kolokwialnie, można by powiedzieć, że Adam Jarubas "mówi Lechem Kaczyńskim". Polityk nie oszczędza priorytetów polityki zagranicznej PO-PSL, postawienie na Niemcy i Rosję. Jak przypomina Jarubas, te dwa kraje "wbrew solidarności europejskiej zbudowały Nord Stream".
- Najważniejsze w polityce zagranicznej to być jej podmiotem, a nie przedmiotem. Przed polską dyplomacją ciężka praca, aby tę podmiotowość na nowo wypracować - podsumowuje polityk PSL.
Źródło: niezalezna.pl,jarubas.pl
sp