Zredagowane przez Felsztyńskiego zapiski Bierezowskiego to dokument spisany przez najbardziej wpływowego oligarchę w koterii otaczającej prezydenta Borysa Jelcyna. Po lekturze tej książki nie mam cienia sympatii dla Borysa Bieriezowskiego. To homo sovieticus z dużą kasą. Do cna zepsuty człowiek. Zepsuty, nie tyle w sensie – rozwiązły, ile po prostu popsuty. Jego etyka radzieckiego akademika, głoszona bez zażenowania, powala. Felsztyński pisze: „Dla Bieriezowskiego nie istniało pojęcie moralności”. I lektura potwierdza tę ocenę.
Ta książka ma dla mnie wartość poznawczą na dwóch poziomach. Pierwszy, to właśnie opis życia wewnętrznego człowieka wychowanego przez ludzi radzieckich. Człowieka, który na kilku stronach potrafi dzielić się swymi mądrościami na temat miłości. Gdy tymczasem miłość pomyliła się mu z posiadaniem drugiego człowieka: „Jeśli mogę przyjąć ze spokojem, że ona mnie zdradza – to znaczy, że miłości już nie ma”. Według Bieriezowskiego „miłość to wyższy stopień egoizmu, jakby wyższy przejaw miłości do samego siebie”. I takie bzdury wypisywane są z emfazą filozofa odkrywcy.
„Jestem przykładem klasycznego radzieckiego karierowicza”. „Byłem zwykłym radzieckim obłudnikiem”. Obłudnikiem, który uświadomił sobie własną wyjątkowość. Bieriezowski pisze, że miał tylko jedno pragnienie: żeby życie dawało satysfakcję. „Dzieci są dla mnie najważniejsze, mimo że nigdy nie zajmowałem się na serio ich wychowaniem, prawie nie poświęcałem im uwagi. Czy żałuję? Ciężko powiedzieć. Widocznie to, co robię, bardziej mnie zajmuje”. Czy trzeba coś dodawać?
- Prawdopodobnie, jeszcze długo nie będziemy mogli dowiedzieć się, czy śmierć Borysa Bieriezowskiego była zabójstwem, czy samobójstwem – mówi portalowi niezalezna.pl dr hab. Jurij Felsztyński. - Ale jasne jest, że przed znalezieniem jego martwego w marcu 2013 r., mieszkający w Londynie wszechmogący oligarcha stracił wszystko co miał: i pieniądze, i wpływy. Przegrał walkę z Putinem, którego sam doprowadził do władzy, i pod tym względem właśnie Bieriezowski był głównym winowajcą i twórcą swoich klęsk i śmierci. Autoportret Bieriezowskiego, który on napisał sam, to jedyne, co pozostało w spadku po tym niezwykłym, energicznym oraz kontrowersyjnym człowieku, którym był wzorcem egoizmu oraz egocentryzmu, szczerze przekonanego, że cały świat istnieje tylko po to, aby sprawiać mu przyjemność. I kiedy ten świat przestał pełnić swoje główne wobec Bieriezowskiego zadanie, bohater naszej książki, nie stawiając oporu, jego opuścił – podsumowuje historyk.
Fragment książki można znaleźć w najnowszym wydaniu miesięcznika - „Nowe Państwo”
W lutym na polskim rynku ukaże się także książka Jurija Felsztyńskiego i ukraińskiego historyka Michaiła Stanczewa - „Trzecia wojna światowa? Bitwa o Ukrainę”.
UWAGA!
Dr hab. Jurij Felsztyński już w lutym przyjedzie do Polski. Historyk weźmie udział w spotkaniach z czytelnikami w Warszawie i Gdańsku. Szczegóły podamy wkrótce.
