– Jednym z najważniejszych badanych motywów ujawnienia nagrania ze spotkania Sienkiewicz-Belka jest chęć zemsty na ówczesnym ministrze spraw wewnętrznych – mówi prokurator Anna Hopfer, prowadząca śledztwa ws. afery taśmowej. Nie chce jednak doprecyzować kto i dlaczego miałby szantażować byłego szefa MSW. – Służby cały czas manipulują całą sprawą - mówi portalowi niezalezna.pl Marek Falenta, który utrzymuje, że za nagrywaniem stało CBŚ.
Anna Hopfer z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga w rozmowie z portalem tvn24.pl odnosi się do prowadzonego śledztwa, trudno jednak dopatrzyć się w jej słowach wielu nowych informacji.
„Prokuratura: Nagrania polityków ujawniono z zemsty na Sienkiewiczu. Najważniejszy motyw w śledztwie ws. >>afery podsłuchowej<<” – tak brzmi tytuł na portalu, jednak jak wynika ze stanowiska prokuratury, mocno na wyrost.
Rzeczniczka Prokuratury Warszawa-Praga studzi atmosferę sensacji, przekonując, że Hopfer nie odpowiada za tezy dziennikarzy, a jedynie za swoje słowa.
Co dokładnie mówi prowadząca śledztwo?
„Sprawdzamy, czy nagrania były wykorzystywane do szantażu osób, które brały udział w zarejestrowanych rozmowach. Z uwagi na dobro postępowania nie mogę udzielić szczegółowej odpowiedzi na to pytanie”. Portal tvn24.pl tę informację przedstawił jednak tak:
„Nagrania polityków ujawniono z zemsty na Sienkiewiczu. To jeden z najważniejszych motywów w śledztwie ws. >>afery podsłuchowej<<”. W ten sposób Bartłomiej Sienkiewicz jawi się jako ofiara całej afery, która już nie dotyczy treści taśm, tylko jako „afera podsłuchowa” sugeruje, że głównym problemem jest podsłuchiwanie polityków PO.
Prokurator Hopfer ujawnia, że śledczy mają więcej nagrań, niż tylko te zarejestrowane w restauracjach „Amber Room” i „Sowa & Przyjaciele”. –
Odnalezione nośniki wciąż badają biegli – mówi pani prokurator. Dlaczego, mimo posiadania
nagrań już od kilku miesięcy, śledczy nie dokończyli jeszcze badań? Nie wiadomo.
W sprawę bezpośrednio zaangażowane są zależne od rządu służby.
Działania w sprawie afery taśmowej prowadzi Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wraz z Centralnym Biurem Śledczym Policji. Jest to o tyle ciekawe, że jak twierdzi Marek Falenta (jeden z podejrzanych ws. podsłuchów), o fakcie nagrywania polityków i biznesmenów, informował ABW i CBA kilka miesięcy przed ujawnieniem taśm przez „Wprost”. – Informowałem CBA i ABW o podsłuchach. Za kelnerami stało CBŚ – mówił w rozmowie z portalem niezalezna.pl.
Jak ujawniła we wrześniu „Gazeta Polska”,
obydwa spotkania Falenty z funkcjonariuszami zostały zarejestrowane, a funkcjonariusz ABW, który przyjął informację od biznesmena, już nie pracuje w Agencji. Z kolei funkcjonariusz CBA, który po rozmowie z Falentą sporządził tajną notatkę i przekazał ją swoim przełożonym, jest objęty postępowaniem wewnętrznym. Komentując dzisiejsze sensacje portalu tvn24.pl, Falenta przekonuje, że służby nadal działają na szkodę postępowania.
– Służby cały czas manipulują całą sprawą. Mogę przysiąc na wszystko, że wiedzieli o tym – mówi w rozmowie z nami Falenta.
Źródło: tvn24.pl,niezalezna.pl
sp