- Nie ma zgody na kwestionowanie uczciwości wyborów, na przykład przez lansowanie szkodliwej tezy o konieczności powtórzenia wyborów. To odmęty szaleństwa - grzmi prezydent Bronisław Komorowski, broniąc PKW, mimo kolejnych informacjach o rażących błędach i fałszerstwach wyborczych. Gdy dwa lata temu na Ukrainie opóźniało się ogłoszenie wyników - zadzwonił "zaniepokojony" do prezydenta Wiktora Janukowycza.
"Prezydent Bronisław Komorowski w niedzielnej telefonicznej rozmowie z prezydentem Ukrainy Wiktorem Janukowyczem wyraził zaniepokojenie opóźnieniem podania wyniku wyborów oraz mnożącymi się sygnałami o istotnych nieprawidłowościach w trakcie liczenia głosów w jednomandatowych okręgach wyborczych." - to fragment oficjalnego komunikatu kancelarii prezydenta Bronisława Komorowskiego z 4 listopada 2012 r.
Komorowski podkreślał przy tym, że
"ostatnie wydarzenia na Ukrainie negatywnie wpływają na ogólną ocenę wyborów". Powodem oburzenia i zaniepokojenia był fakt, że Centralna Komisja Wyborcza Ukrainy w tydzień zdołała podliczyć 99,91 proc. głosów, ale cały czas nie miała wyników z części okręgów jednomandatowych.
Wczoraj Bronisław Komorowski wyraził swoje oburzenie jakimikolwiek sugestiami fałszerstw wyborczych w Polsce i krytyką PKW. Każdego kto podnosi rękę na komisję wyborczą nazwał szaleńcem.
- Nie ma zgody na kwestionowanie uczciwości wyborów, na przykład przez lansowanie szkodliwej tezy o konieczności powtórzenia wyborów. To odmęty szaleństwa - powiedział w krótkim oświadczeniu i opuścił konferencję prasową.
Źródło: niezalezna.pl
sp