"Kobiety - silny samorząd" - pod takim hasłem odbyła się dzisiejsza konferencja prasowa prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz i innych działaczek PO. Głównym tematem konferencji stała się jednak sprawa skradzionej kamienicy, na której miał zarobić jej maż. - Skargi lokatorów, wszystkie, zostały odrzucone przez odpowiednie organy - tłumaczyła prezydent stolicy w odpowiedzi na pytania dziennikarza "Gazety Polskiej Codziennie".
Andrzej Waltz, mąż obecnej prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, przejął skradzioną wcześniej prawowitym właścicielom kamienicę przy ul. Noakowskiego 16 w Warszawie. Przedwojenną kamienicę rodziny Oppenheimów i Regirerów w 1945 r. przejął major SB Leon Kalinowski. Dalej trafiła ona w ręce Romana Kępskiego, a po nim właśnie do Waltza.
-
Spadkobiercą zmarłego w 1999 roku Romana Kępskiego jest m.in. Andrzej Waltz, mąż urzędującej prezydent Warszawy. Ostatecznie, w wyniku rażących błędów i zaniedbań urzędniczych, przejął on, wraz z rodziną, kamienicę 9 lutego 2007 roku, za kadencji prezydenckiej żony.
Zanim jednak prywatni spadkobiercy Romana Kępskiego przejęli nienależny im majątek M.St. Warszawy, umową przedwstępną sprzedali kamienicę spółce akcyjnej o udziałach głównie szwajcarskich i francuskich, która "w dobrej wierze" czerpie z niej dzisiaj finansowy użytek, obciążając dawnych komunalnych lokatorów czynszami kilkakrotnie wyższymi od maksymalnych czynszów komunalnych - czytamy na profilu facebookowym "HGW oddaj kamienicę na Noakowskiego 16"
O sprawie pisze dziś również tygodnik "W Sieci"
www.facebook.com/miastojestnasze
Hanna Gronkiewicz-Waltz pytana była przez naszego dziennikarza o związek między tym, że do listopada 2006 r. Andrzej Waltz z rodziną mieli 27 proc. udziałów kamienicy przy Noakowskiego 16, a w tym samym czasie Gronkiewicz-Waltz spóźniła się z oświadczeniem o działalności męża. Oświadczeniem wymaganym od niej po wyborach samorządowych 2006 r., którego złamanie formalnie unieważniło jej prawo do stanowiska prezydenta Warszawy.
Swoją odpowiedź wiceprzewodnicząca PO zaczęła od zrzucenia winy na nieżyjącego prezydenta Polski, który przestał rządzić stolicą 9 lat temu. -
Jeśli chodzi o udziały, to było za czasów Lecha Kaczyńskiego, dokładnie 22 sierpnia 2003 r. nastąpił zwrot. Po tamtej decyzji zwrotowej są konkretne udziały. W 2006 r. było tylko tzw. przejęcie w zarząd. Do tej pory, mimo różnych prób ze strony lokatorów, bo tam były różnego rodzaju skargi, wszystkie zostały odrzucone przez odpowiednie organy - od NSA (Naczelny Sąd Administracyjny) po prokuraturę - tłumaczyła. -
Dlatego uważam, że zgodnie z orzeczeniem sądu - rodzina [pani prezydent - przyp.]
jest właścicielem - podkreśliła HGW.
Chwilę później wywiązał się dialog między Gronkiewicz-Waltz a dziennikarzem "W Sieci" Markiem Pyzą.
Pytał on, od kiedy prezydent ma wiedzę o fałszerstwie dokumentów, będacym przyczyną kradzieży kamienicy, która ostatecznie trafiła do jej męża. Pojawiło się również pytanie o wcześniejszy wyrok sądu z lat 40., z którego wynika, że kamienica, na której zarobił Andrzej Waltz, jest skradzionym mieniem pożydowskim.
HGW: W ogóle nie mam takiej wiedzy, bo się urodziłam w 1952 roku!
MP: To nie jest odpowiedź na to pytanie.
HGW: Zgodnie z prawem i z tym, co mówią organy państwa, ona jest w rękach właścicieli.
MP: Zależy jakie organy i w którym roku.
HGW: W 1949 roku nie byłam na świecie.
Cóż, wychodzi na to, że dla Gronkiewicz-Waltz
"wszystkie organy państwowe i wyroki prawomocne są jednoznaczne", a te, które nie są, nadają się do kosza. Oto jak wygląda dziś widok z kamienicy na Noakowskiego 16:
screen ze strony www.fenixgroup.pl
Źródło: niezalezna.pl
sp