Po siedmiu latach pracy w rządzie Igor Ostachowicz, dbający do niedawna o wizerunek byłego premiera, został nagrodzony stanowiskiem w Orlenie. Będzie zarabiał około 2,5 mln złotych rocznie. I choć decyzja o stołku dla Ostachowicza wywołała prawdziwą burzę, to według Donalda Tuska wszystko jest w porządku. Jedyny kłopot, to że nominacja odbyła się za szybko.
Dziennikarzom trudno było uzyskać komentarz Donalda Tuska na ten temat. Ostatecznie udało im się porozmawiać z byłym premierem w Konstancinie-Jeziornej, gdzie grał z kolegami w piłkę – podaje TVN24. Dopytywany o Ostachowicza zakomunikował, że „
nikt nie ma wątpliwości co do jego kompetencji”. Lekka niezręczność może wynikać jedynie z pośpiechu przy wsadzaniu byłego tuskowego doradcy na stołek.
–
Wyszło może niezręcznie, bo wygląda na to, że pospiesznie ktoś załatwił mu pracę – przyznał premier, dodając, że chciał Ostachowicza zabrać ze sobą do Brukseli. –
Wyszło średnio, ale nie ma w tym nic dwuznacznego, poza tym, że źle wypadło – powiedział Tusk.
Ostachowicz trafił do Orlenu nie z inicjatywy samej spółki, a nadzorcy, czyli ministra skarbu państwa.
Rada Nadzorcza PKN Orlen powołała go do zarządu na wniosek znanego z taśm, ministra skarbu państwa, Włodzimierza Karpińskiego.
W przekazanym mediom komunikacie ministerstwo tłumaczy się z tej decyzji. MSP informuje, że zgodnie ze statutem PKN Orlen, do czasu zbycia ostatniej akcji przez Skarb Państwa jeden członek zarządu jest powoływany i odwoływany na wniosek Ministra Skarbu Państwa.
Oznacza to, że przedstawicielem rządu i tym samym partii rządzącej w Orlenie będzie właśnie Ostachowicz.
Źródło: TVN24,niezalezna.pl
plk