Wieloletni doradca Donalda Tuska nie znalazł miejsca w "nowym" rządzie PO-PSL, ale będzie zarabiał około 2,5 mln złotych rocznie. Po siedmiu latach pracy w rządzie Igor Ostachowicz dbający o wizerunek byłego premiera został nagrodzony stanowiskiem w Orlenie. Od rana nie ustają komentarze w tej sprawie.
– To jest nieprawdopodobny tupet, utrata jakichkolwiek hamulców moralnych, ale również standardów, o których mówiła Platforma – mówił w Sejmie Dariusz Joński z SLD, a lider tej partii, Leszek Miller stwierdził, że to "nagroda za wierną współpracę z premierem Donaldem Tuskiem" i "szkoda, że nie zorganizowano konkursu na obsadzenie stanowiska w Orlenie".
Trudno powiedzieć dlaczego, skoro to niesamowite kompetencje spowodowały zatrudnienie Ostachowicza w Orlenie, stało się to nie z inicjatywy samej spółki, a nadzorcy - ministra skarbu państwa. Rada Nadzorcza PKN Orlen powołała go do zarządu na wniosek znanego z taśm, ministra skarbu państwa, Włodzimierza Karpińskiego.
W przekazanym mediom komunikacie ministerstwo tłumaczy się z tej decyzji. MSP informuje, że zgodnie ze statutem PKN Orlen, do czasu zbycia ostatniej akcji przez Skarb Państwa jeden członek zarządu jest powoływany i odwoływany na wniosek Ministra Skarbu Państwa. Oznacza to, że przedstawicielem rządu i tym samym partii rządzącej w Orlenie będzie właśnie Ostachowicz.
- Minister Skarbu Państwa chcąc wykorzystać wieloletnie doświadczenie i unikalne kompetencje Igora Ostachowicza, skorzystał z przysługującego mu prawa i złożył wniosek o powołanie go na członka zarządu - informuje w komunikacie resort Karpińskiego. MSP zachwala również Ostachowicza jako człowieka z "wieloletnim doświadczeniem w zakresie komunikacji społecznej, relacji międzynarodowych oraz zarządzania wizerunkiem".