Główny indeks na moskiewskiej giełdzie stracił od początku roku ponad 7,5 proc. W tym samym czasie wartość rubla w stosunku do dolara spadła o 6 proc. Rosyjska gospodarka gwałtownie spowalnia. Z danych Centralnego Banku Rosji wynika, że wzrost PKB w drugim kwartale był bliski zera. Jak podkreśla „The Economist”, inwestorzy z niepokojem patrzą na twardą linię Kremla i jego coraz większą izolację. Wielu z nich wyzbywa się rubli i ucieka z kapitałem na inne, bezpieczniejsze rynki. Słabnący rubel podnosi koszty importu i przyczynia się do problemów wielu rosyjskich firm. Rośnie też inflacja i wszystko drożeje.
W ostatnich dniach rosyjski bank centralny podwyższył główną stopę procentową aż o 50 pkt. bazowych, z 7,5 do 8 proc., licząc, że zachęci to inwestorów do pozostawienia pieniędzy w Rosji. Wiele jednak wskazuje na to, że nie odwróci to fatalnego trendu. – Podniesienie stóp procentowych w Rosji to desperacja – twierdzą eksperci duńskiego banku inwestycyjnego Danske. Ich zdaniem obecna, trzecia już w tym roku podwyżka stóp procentowych zaszkodzi popytowi krajowemu. Analitycy podkreślają, że Rosja już jest w recesji, a podwyżka stóp tylko skomplikuje sytuację gospodarki, która boleśnie odczuwa skutki znacznego odpływu pieniądza.
„The Economist” ocenia, że rosyjska giełda warta jest obecnie 735 mld dol. Jeśli porównać ją z rynkami innych wschodzących gospodarek, przypatrując się stosunkowi ceny do zysku z akcji, to okazuje się, że wskaźnik ten w Rosji wynosi zaledwie 5,2, podczas gdy w innych krajach 12,5. To oznacza, że gdyby nie awanturnicza polityka Władimira Putina, rosyjski rynek – rozwijając się w podobnym tempie co inne wschodzące gospodarki – wyceniany byłby na prawie 1,8 bln dol., a więc byłby wart o bilion więcej niż obecnie. Niektórzy eksperci twierdzą, że wskutek ukraińskiego kryzysu rosyjska gospodarka straci w tym roku aż 2 bln dol.
Cały tekst w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie"
Reklama