Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!
Z OSTATNIEJ CHWILI
Sejmowa komisja śledcza ds. Pegasusa za 30-dniowym aresztem dla Zbigniewa Ziobro. Komisja zakończyła posiedzenia • • •

Amber Gold dopada Tuska

Afera, która miała swój początek i koniec w mateczniku Platformy, czyli Trójmieście, wróciła, uderzając przede wszystkim w Donalda Tuska.

Tomasz Adamowicz/Gazeta Polska
Tomasz Adamowicz/Gazeta Polska
Afera, która miała swój początek i koniec w mateczniku Platformy, czyli Trójmieście, wróciła, uderzając przede wszystkim w Donalda Tuska. Stało się to za sprawą nagrań, które opublikował „Wprost” i z których jednoznacznie wynika, że premier był ostrzegany przed możliwością popełnienia przestępstwa przez firmę Amber Gold. I tak oto afera, która miała być zapomniana, niespodziewanie wróciła, uderzając bezpośrednio w Donalda Tuska oraz Marka Belkę, prezesa Narodowego Banku Polskiego - pisze w najnowszym numerze „Gazeta Polska”.

To, że afera taśmowa topi Platformę, widać coraz bardziej. Pokazały to m.in. pikujące sondaże – obecnie średnia przewaga PiS nad PO to dwucyfrowy wynik.

– Wszystkie wątki ujawnionych rozmów muszą być wyjaśnione. W oczach Zachodu Polska to coraz bardziej aferlandium. Co chwilę mamy wysyp afer, co utrudnia walkę o stanowiska w UE dla Polaków i znacznie ogranicza tam nasze wpływy. Dlatego tej afery nie pozwolimy zamieść pod dywan – mówi Ryszard Czarnecki, europoseł PiS.

Zawiadomienie do prokuratury

To właśnie Ryszard Czarnecki wspólnie z Andrzejem Jaworskim sporządzili zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Marka Belkę.

– Obecny prezes NBP nie zareagował tak, jak przystało na funkcjonariusza publicznego, zgodnie z prawem, i nie ostrzegł Polaków przed tym, co w tej sprawie może się zrodzić. W efekcie mamy wiele pokrzywdzonych osób, które nie mają żadnych szans na odzyskanie pieniędzy zainwestowanych w Amber Gold – podkreśla w rozmowie z „Gazetą Polską” Andrzej Jaworski, poseł PiS.

„Kilka miesięcy przed faktem zadzwoniłem do Donalda i powiedziałem mu, że sprawa Amber Gold jest dość poważna, że jest to piramida finansowa. Poważniejsza dlatego, że oni są właścicielami tego szybko rozwijającego się OLT Express, że będzie jakaś awantura z tym OLT Expressem” – mówił Marek Belka na spotkaniu ze Sławomirem Cytryckim, szefem jego gabinetu, oraz Bartłomiejem Sienkiewiczem, ministrem spraw wewnętrznych w restauracji Sowa i Przyjaciele. Słowa Belki wypowiedziane podczas kolacji przeczą zapewnieniom Donalda Tuska, że o aferze nic nie wiedział.

W sierpniu 2012 r. podczas swojego wystąpienia w sejmie mówił: „Premier polskiego rządu, mając nawet dość dużą władzę polityczną, nie ma możliwości, nie ma prawa i nie powinien ingerować w decyzje ludzkie wtedy, kiedy ludzie chcą lokować swoje oszczędności, kapitały, nadzieje”.

Parapaństwo

„Państwo polskie praktycznie nie istnieje” – mówił na wspomnianym spotkaniu Bartłomiej Sienkiewicz. Sprawdzając to, co się stało podczas „wyjaśniania” afery Amber Gold, ze smutkiem można stwierdzić, że niestety Sienkiewicz ma rację.

Przygotowany w ubiegłym roku przez Komitet Stabilności Finansowej raport w sprawie Amber Gold był faktycznie aktem oskarżenia skierowanym przeciwko instytucjom państwa, które chroniły aferzystę, zamiast obywateli. Zawiodły prokuratura, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, sądy, urzędnicy skarbowi. I trudno uwierzyć, że była to jedynie indywidualna akcja szefa Amber Gold, 30-letniego Marcina P., który nadal przebywa w areszcie, podobnie jak jego żona Katarzyna. Do dziś nie wiadomo, co stało się z gigantycznymi pieniędzmi klientów AG wytransferowanymi poprzez firmę aferzysty.

A przecież już w maju 2012 r. bank BGŻ informował Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, że Amber Gold to przedsięwzięcie przestępcze. Premier nie podjął interwencji ze względu na zbliżające się Mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Tajemnicą poliszynela są także inne powody ukrywania afery i działania przez to na szkodę obywateli – m.in. sponsorowanie przez firmę aferzysty filmu Andrzeja Wajdy o Lechu Wałęsie.

Gdy wybuchła afera AG, było niemal pewne, że dopóki trwa rząd Donalda Tuska i władza Platformy Obywatelskiej, nikt, kto faktycznie stoi za aferą, nie poniesienie konsekwencji. Tak też się stało, a uwikłany w sprawę syn premiera wyszedł z tego bez szwanku.

Więcej w najnowszym numerze tygodnika „Gazeta Polska”

 



Źródło: Gazeta Polska

Dorota Kania