Komentując decyzję o wotum zaufania, jakie w środę złożył premier Donald Tusk, Leszek Balcerowicz nie ukrywa, że nie jest to dla niego coś wyjątkowego. - Znana technika w demokracji - mówi, dodając, że niezależnie czy przeanalizowac treść rozmów, czy przyjąć optykę rządu, że problemem jest nagrywanie - minister spraw wewnętrznych nie powinien nadal pełnić swojej funkcji. - To jest dość dziwne, bo do tej pory, z wyjątkiem ministra Nowaka, premier Tusk dymisjonował ministrów głównie z powodów jakichś sformułowań... Oni musieli odejść, a minister Sienkiewicz zostaje? - pyta Balcerowicz.
Komentując narrację o tym, że nieważna jest treść rozmów, ale to, że politycy PO dali się złapać, były prezes NBP nie kryje rozczarowania.
- Absolutnie nie zgadzam się z takim podejściem, że nie ma sprawy! Niestety widzę taką linię propagandową zarówno rządu, jak i części mediów, żeby wszystko przesłonić "nielegalnością". Uderza mnie też ta manifestacyjna u niektórych polityków i dziennikarzy pogarda dla kelnerów. I często robią to zwolennicy równości... Powtarza się te slogany o "zorganizowanej grupie przestępczej", o jakichś ciemnych siłach - mówi Balcerowicz, a na uwagę, że premier sugerował nawet udział obcych sił, w tym Rosjan, stwierdza, że "nawet gdyby tak było, to w żaden sposób nie unieważniałoby tego, co słyszymy na taśmach". - Co więcej, to byłby dodatkowy powód do dymisji ministra Sienkiewicza. Zresztą sam fakt, że szef MSW dał się podsłuchać, a za jego rządów chyba półtora roku trwała taka praktyka, to powód do złożenia rezygnacji - podkreśla Balcerowicz.
Były prezes NBP nie szczędzi krytyki obecnemu - Markowi Belce, który jest bohaterem jednej z publikacji. - W rozmowie słychać, że aktywnie uczestniczy w targu politycznym. Sygnalizuje gotowość czegoś niedopuszczalnego z w normalnym państwie, a także niedopuszczalnego ze względu na ducha, a może i literę prawa zapisanego w Konstytucji RP. Deklaruje mianowicie gotowość wsparcia konkretnej partii politycznej przed wyborami jeżeli dostanie więcej uprawnień i jeśli odejdzie minister finansów. Zapowiedź czegoś takiego to zapowiedź gotowości do ingerencji w demokratyczny wybór. Dziwię się, że tak niewielu polityków i tylko część mediów to dostrzega - zauważa Balcerowicz.
A o fragmencie rozmowy Belki i Sienkiewicza dotyczącym biznesmena Zbigniewa Jakubasa Balcerowicz mówi wprost: - To jest niebywałe. Czym to się różni od stylu znanego z Rosji Putina? Oni rozmawiają językiem Putina, przechwalając się, który jest bardziej męski. To odrażające.
Rozmówca "SE" zauważa również rolę mediów w tuszowaniu afery. - W propagandzie znane są takie techniki przysłonięcia sedna sprawy. Robią to politycy, ale niektórzy dziennikarze też w to idą. Niestety dla części mediów najwyższym kryterium jest to, żeby nie zwiększały się szanse PiS. Tylko czy to ma usprawiedliwiać po stronie Platformy prawie wszystko? Czy powinno się wchodzić w taką linię propagandy i odwracać uwagę od psucia państwa? - pyta były prezes NBP.