- Od 2011 r. trochę czasu minęło i benzyna jest nadal poniżej 6 zł - mówił wczoraj w Sejmie premier Donald Tusk. Przyznał, że wpływa na wysokość cen benzyny, tłumacząc jednak, że kieruje się dobrem obywateli. - Będziemy używać dostępnych nam narzędzi, żeby mitygować wzrost cen paliw, nawet jeśli spółkom nie zawsze się to podoba - podkreślał Tusk. Oburzał się przy tym na sugestie, że nie powinien w ten sposób wpływać na cenę benzyny. - Właśnie dlatego mamy udziały w spółkach paliwowych, żeby móc umiejętnie, zgodnie z prawem, móc wpływać na ceny paliw. Zawsze to robiliśmy i będziemy robić - stwierdził premier.
Jak jednak ujawnił na swoim profilu na Twitterze Rafał Hirsch - dziennikarz TVNBiŚ, zmiany cen owszem były kontrolowane, ale ewidentnie pod wygraną PO w wyborach. I tak w 2011 r. od 11 sierpnia odnotowano 9-procentowy wzrost w okresie 34 dni, aż nagle akurat na miesiąc przed wyborami - tendencja zostaje całkowicie wstrzymana. Po ogłoszeniu wyników wyborów - cena znowu skoczyła w górę.
Zobacz wykres
