Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Oprawcy z Boko Haram celują w najsłabszych. W tym szaleństwie jest taktyka

Jest listopad 2013 r. Hajja, nastoletnia chrześcijanka uprowadzona przez terrorystów z Boko Haram, zostaje zgwałcona („zaślubiona”) i zmuszona do konwersji na islam.

Nic Bothma/PAP/EPA
Nic Bothma/PAP/EPA
Jest listopad 2013 r. Hajja, nastoletnia chrześcijanka uprowadzona przez terrorystów z Boko Haram, zostaje zgwałcona („zaślubiona”) i zmuszona do konwersji na islam. Na jej oczach fanatycy podrzynają gardła żołnierzom sił rządowych. To ona ich zwabiła, była przynętą. Gehenna trwa trzy miesiące, dziewczynie udaje się uciec. Nigdy nie zapomni tego, co przeszła. Boko Haram upaja się strachem takich jak ona. Od początku 2013 r. uderzanie w najsłabszych, czyli kobiety i dzieci, przestało być dziełem przypadku, stało się taktyką - pisze „Gazeta Polska”.

Palą kościoły, dekapitują kapłanów, mordują, gwałcą i torturują kobiety i dzieci, podkładają bomby pod urzędy, terroryzują szkoły i wyższe uczelnie. Porywają chrześcijanki, zmuszają je do przyjęcia islamu, instrumentalizują do walki z siłami rządowymi. Sami potrafią w kobiecym przebraniu podkładać bomby, nie cofną się przed niczym, by zgładzić i upodlić przeciwnika. Nienawidzą zachodniej cywilizacji z jej edukacją i kulturą i po trupach torują sobie drogę do modelu państwowego opartego wyłącznie na prawie szariatu. Mowa o Boko Haram. Ta działająca w Nigerii od 2002 r. bojówka islamistyczna w połowie kwietnia z impetem opanowała czołówki światowych mediów po tym, jak jej członkowie uprowadzili 300 uczennic ze szkoły w chrześcijańskiej enklawie Chibok w stanie Borno na północy kraju. Jak zauważa na swoim blogu na Spectacor.co.uk Robin Harris, były doradca Margaret Thatcher, fakt, iż porwanie w Nigerii do tego stopnia poruszyło opinię światową, że nawet brytyjski MSZ domaga się od islamistów uwolnienia zakładniczek, jest godny pochwały, ale jednoczesne przemilczenie, że większość z uprowadzonych uczennic to chrześcijanki, najzwyczajniej boli.

Muszę je sprzedać!

Harris przyznaje, że Boko Haram porywa ze szkół również młode muzułmanki, których właściwe miejsce w społeczeństwie widzi na odcinku palenisko–łóżko, ale muzułmanek nikt by się nie ważył wystawić na targu niewolników, a przecież właśnie takie plany co do porwanych dziewcząt ma Abubaka Shekau, herszt Boko Haram. „Porwałem wasze dziewczęta, jest taki rynek, gdzie sprzedaje się ludzi. Allah mówi, że powinienem sprzedać – nakazuje mi [je] sprzedać” – obwieścił przecież niedawno, szczerząc się do kamery w samouwielbieniu, Sherkau.

Muzułmankę mógłby zgodnie z prawem szariatu zmusić do małżeństwa, z którego nie ma ucieczki, ponieważ na rozwód potrzebna jest zgoda męża, mógłby ją bezkarnie okładać, gwałcić, poniżać do woli, a nawet zabić – ale nie sprzedać. Z chrześcijanką natomiast wolno robić wszystko, ponieważ jako niewierna nie ma absolutnie żadnych praw i można ją wystawić na targu niczym konia czy krowę. Czy taki właśnie los czeka nastolatki uprowadzone cztery tygodnie temu? Mimo deklaracji pomocy, płynących do kancelarii prezydenta Nigerii Goodlucka Jonathana z USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Izraela i wielu innych państw świata, nadzieja, że uczennice całe i zdrowe wrócą do swoich rodzin, topnieje z dnia na dzień. Zdaniem obrońców praw człowieka ze Stowarzyszenia Chrześcijan Nigerii (CAN) dziewczęta z pewnością już padły ofiarą rytualnych gwałtów i tortur, a mówienie o tzw. ślubach to farsa. Nawet jeżeli uda się je odbić, wrócą do domu złamane psychicznie, a o to przecież głównie chodzi Boko Haram. Zdaniem organizacji Open Doors, na północy Nigerii i w innych państwach kierujących się wyłącznie prawami szariatu od lat działają organizacje powołane specjalnie w celu porywania i zmuszania chrześcijanek do konwersji na islam. Islamiści nigeryjscy wpisują się tym samym w rozbudowaną siatkę handlu żywym towarem, z jednej strony przynoszącą wpływy, z drugiej będącą narzędziem bezpardonowej walki ze światem chrześcijańskim.

Chrześcijanka – podgatunek kobiety

Informacja o uprowadzeniu dziewcząt ze szkoły w Chibok podziałała elektryzująco na ludzi w wielu częściach świata. Pierwsza dama USA Michele Obama sfotografowała się z planszą, na której napisała: „Oddajcie nam nasze dziewczęta”. Miliony internautów i setki celebrytów wyraziło w Sieci swój sprzeciw wobec kryminalnych praktyk Boko Haram, w Nigerii protestujący wyszli na ulice. Plusem tej sytuacji (jeśli w ogóle można to tak ująć) jest to, że świat zainteresował się działalnością Abubaka Shekau i jego kompanów. Wcześniej informacje o porwaniach i gwałtach dokonywanych przez członków Boko Haram i innych organizacji islamistycznych, używających przemocy seksualnej jako narzędzia prowadzenia wojny, można było znaleźć w prasie konserwatywnej. Tam, gdzie pojawia się wątek islamsko-chrześcijański, liberalne media dyplomatycznie milczą. Tymczasem sygnały wzmożonej aktywności Boko Haram, wycelowanej właśnie w dziewczęta i dzieci pochodzące z rodzin chrześcijańskich, zaczęły lawinowo napływać już na początku 2013 r. W lipcu CAN alarmowało, że bojówkarze sekty masowo porywają na północy kraju nastoletnie chrześcijanki i zmuszają je do przyjęcia islamu. Można uznać, że to wzmożone zainteresowanie chrześcijankami wpisuje się w nową taktykę Boko Haram, zmierzającą do sterroryzowania chrześcijan zamieszkujących ogarnięte przez wielbicieli prawa szariatu północne regiony Nigerii. Uderzając w kobiety, sekta chce wytrzebić chrześcijańską społeczność zamieszkującą stany, w których prawo szariatu już obowiązuje, tj.: Bauchi, Borno, Gombe, Jigawa, Kaduna, Kano, Katsina, Kebbi, Niger, Sokoto, Yobe i Zamfara.

Uprowadzone w 2013 r. dziewczęta były przetrzymywane – jak podała agencja prasowa Fides – albo w kryjówkach bojówkarzy, albo w domach przywódców radykalnych ugrupowań islamskich. Lokalne władze nie robiły nic, by pomóc zrozpaczonym rodzicom w odnalezieniu córek. „Kiedy zgłosiliśmy sprawę na policji, oficerowie stwierdzili, że nie są w stanie nam pomóc. Można było odnieść wrażenie, że są w zmowie z porywaczami” – komentował wtedy Daniel Babayi, sekretarz CAN. Dziś organizacja Babayi równie sceptycznie odnosi się do nigeryjskich władz, które nie zapobiegły uprowadzeniu setek uczennic w Chibok, i to mimo że – jak zdążono ustalić – już cztery godziny przed atakiem islamistów wiedziały, że coś się święci. Poza tym wśród uprowadzonych nie było córek żadnego z wysokich urzędników czy polityków, co zrodziło naturalnie podejrzenia, że ich rodziny celowo nie posłały ich tego dnia do szkoły. Wokół sprawy z dnia na dzień narasta coraz więcej niejasności, a ślad po dziewczętach zaginął. Jak to możliwe, by 300 uczennic po prostu zapędzono na ciężarówki i wywieziono w siną dal przy absolutnej bierności miejscowych władz? – pytają z niedowierzaniem rodzice i aktywiści organizacji praw człowieka.

Boko Haram najczęściej porywa swoje ofiary ze szkół i internatów, mężczyzn morduje na miejscu, kobiety uprowadza i gwałci, te, którym udaje się uniknąć śmierci z rąk oprawców i zbiec, wracają do swoich domów w zaawansowanej ciąży lub z dzieckiem w ramionach. Oto jeden z wielu przykładów: w sierpniu ub.r. w Maiduguri, stolicy stanu Borno, doszło do napaści członków Boko Haram na akademik. Mężczyzn zabito, kobiety podzielono na muzułmanki i nie-muzułmanki, te ostatnie potem wielokrotnie zgwałcono. We wrześniu tego samego roku podczas ataku sekty na szkołę w Yobe – gdzie tym razem ofiarami ataku byli muzułmanie, uważani przez Boko Haram za zbyt liberalnych – mężczyzn zamordowano, kobiety oszczędzono. Zdaniem ekspertów (np. Sarah Solangon i Preeti z 2012 r.) badających mechanizmy przemocy charakterystyczne dla Boko Haram, dokonywane przez nich zbrodnie na tle seksualnym i praktykowanie podziału na ofiary „lepsze i gorsze” mają demonstrować, że chrześcijańscy mężczyźni są zbyt słabi, by zapewnić swoim kobietom ochronę. W tym kontekście gwałt dokonany na chrześcijance staje się demonstracją siły nie tylko nad samą kobietą, lecz także nad jej całym środowiskiem, niezdolnym do stawienia oporu napastnikowi hołdującemu prawu pięści. Boko Haram „karze” więc kobiety, ale prawdziwym adresatem jego działań są mężczyźni, gwałt staje się instrumentem upokorzenia chrześcijańskich mężów, braci i ojców.

Całość artykułu w najnowszym tygodniku „Gazeta Polska”

 



Źródło: Gazeta Polska

Olga Doleśniak-Harczuk