- Nie znam nikogo w UE, kto rzeczywiście chciałby wysłać własne wojsko na Ukrainę. Jesteśmy skazani na środki dyplomatyczne - powiedział w wywiadzie dla drugiego programu niemieckiej telewizji publicznej ZDF, szef MSZ Niemiec Frank-Walter Steinmeier.
Szef niemieckiej dyplomacji odnosząc się do zarzutów prezydenta Rosji Władimira Putina, że ukraiński rząd jest nielegalny oświadczył, iż Niemcy
"przyjmują do wiadomości stanowisko Moskwy". Zarzucił przy tym Rosji niekonsekwencję w podejściu do zaplanowanych na 25 maja wyborów prezydenckich na Ukrainie.
Według szefa MSZ Niemiec, skoro dla Putina ukraiński rząd jest nielegalny, to "nie może równocześnie uniemożliwiać przeprowadzenia wyborów".
Jak stwierdził Steinmeier, Rosja nie może być zainteresowana politycznym i ekonomicznym upadkiem Ukrainy, a kierownictwo rosyjskie stało się
"zakładnikiem wywołanych przez siebie nastrojów nacjonalistycznych" w Rosji.
Szef niemieckiego MSZ przychylił się w pośredni sposób do tezy Putina, że Moskwa nie kieruje działaniami terrorystów na Ukrainie. Zdaniem Steinmeiera
"nie wszystkie ugrupowania separatystyczne na Ukrainie słuchają rozkazów z Moskwy".
To nie pierwsza taka wypowiedź przedstawiciela niemieckiego rządu.
Kilka tygodni temu oburzał się na sankcje wobec Rosji. „Chciałbym, aby energia poświęcona na grożenie sankcjami została zużyta na niwelowanie konfliktu na Ukrainie” – stwierdził Steinmeier dodając, iż Rosja zapewniła, że nie ma zamiaru dokonać inwazji na Ukrainę.
Źródło: PAP,niezalezna.pl
sp