- Bardzo dobrze pamiętam też moment, kiedy zobaczyłem premiera Donalda Tuska po powrocie ze Smoleńska. Ten obraz do dziś mam przed oczami - mówi Jerzy Miller. - Ja widziałem tylko zdjęcia miejsca, gdzie samolot skończył swój lot. Premier to wszystko zobaczył na własne oczy. Nawet bardzo twardy człowiek nie może tego przyjąć spokojnie. A Donald Tusk nie jest twardym człowiekiem, jest wrażliwy - takie ciepłe słowa wobec swojego szefa obecny wojewoda małopolski kieruje za pośrednictwem "Dziennika Polskiego".
Czy taką wrażliwość miał na myśli?

Jerzy Miller pytany o możliwość uzupełnienia rządowego raportu, który opublikowany został w lipcu 2011 r. trzyma się przyjętej linii przez rząd. Żadnego wznawiania prac. - Kiedy jesteśmy pytani, czy nasz raport to ostatnie słowo w sprawie katastrofy, z całą pokorą odpowiadamy: nie. (...) Co do ogólnego rozstrzygnięcia, wątpię, by ktoś miał kiedykolwiek możliwość uzupełnienia naszego raportu - podkreśla były szef MSWiA. Pytany o naukowców, którzy podważają tezy rządu ws. Smoleńska stwierdza, że nie są to profesorzy, tylko "ci którzy się uważają za profesorów".
W wywiadzie znalazło się miejsce na pochwałę postawy Donalda Tuska wobec Władimira Putina. Zdaniem Millera osobistym sukcesem premiera było przekazanie nam przez Rosję kopii zapisów z czarnych skrzynek rządowego tupolewa.
– Kluczowym momentem w pracach komisji badającej przyczyny katastrofy prezydenckiego samolotu było uzyskanie od Rosjan kopii nagrań z rejestratorów. Gdyby nie stanowczość Donalda Tuska w rozmowie z Władimirem Putinem, nie byłoby ich - chwali szefa rządu Jerzy Miller.