- Jesteśmy adwokatem Ukrainy. Gdyby nie my i nasza opinia, iluzje Zachodu wobec Rosji dalej by trwały - zapewniał na wykładzie w Akademii Obrony Narodowej, szef MSZ, Radosław Sikorski. Czyżby zapomniał, że jeszcze kilka lat temu zapraszał Rosję do NATO, czy liczy że o prorosyjskiej linii rządu zapomnieli Polacy?
Co z wydarzeń na Ukrainie wynika dla Polski? Wnioski w tej sprawie przedstawił dziś minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, jako gość Wszechnicy Bezpieczeństwa Akademii Obrony Narodowej. Już na wstępie został przez wojskowych skomplementowany. -
Na ministra Radosława Sikorskiego czekaliśmy wiele miesięcy, bo to minister ogromnie zajęty - z sympatią powiedział rektor-komendant gen. dyw. dr hab. Bogusław Pacek.
Następnie zaczęło się czarowanie Sikorskiego, który nagle zmienił się w eurorealistę, który rozumie jak niebezpieczna może być Rosja. Jednym słowem w "kaczystę".
- Iluzje niektórych, że UE mogłaby być tylko strefą wolnego handlu, dziś pokazują, jak niebezpieczne są to marzenia - przekonywał szef dyplomacji. Zachwalał też obecny rząd Ukrainy, choć w mocno kontrowersyjny sposób, porównując obecnego szefa rządu na Ukrainie, Arsenija Jaceniuka do... Leszka Balcerowicza.
- Ukraina w swojej najnowszej historii nie zmarnowała żadnej szansy, żeby zmarnować szansę – powiedział minister.
Dalej Sikorski mocno się zagalopował i zaczął przekonywać, że to rząd Donalda Tuska trzymał Zachód na dystans od Rosji. –
My jesteśmy adwokatem Ukrainy. Gdyby nie my i nasza opinia, iluzje Zachodu wobec Rosji dalej by trwały - zapewniał szef MSZ, dodając, że
"do tej pory żyliśmy w świecie fikcji, uważaliśmy, że Rosja podziela nasze wartości", co dziś się zmieniło.
Kto żył w fikcji panie ministrze?
Źródło: niezalezna.pl,aon.edu.pl
sp