Niemieckie media szeroko komentują wtorkowe zajście na frankfurckim lotnisku z udziałem polskiego europosła Jacka Protasiewicza. Jak wynika z relacji niemieckiego korespondenta portalu niezalezna.pl, w Niemczech nikt nie ma wątpliwości, że polski polityk był pod wpływem alkoholu, awanturował się i co najgorsze obraził państwowych funkcjonariuszy.
Rzecznik prezydium policji we Frankfurcie nad Menem Manfred Füllhardt potwierdził, że
przeciwko wiceprzewodniczącemu Parlamentu Europejskiego Jackowi Protasiewiczowi z Platformy Obywatelskiej zostało już złożone zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa polegającego na znieważaniu funkcjonariuszy publicznych. Nie ujawniono treści zawiadomienia, ale prasa, szeroko komentując „pijackie wybryki” Protasiewicza, twierdzi, że znieważył on dwóch funkcjonariuszy celnych.
Niemieckie media pełne są relacji z zajścia na lotnisku, gdzie główną rolę grał – ich zdaniem – pijany polski europoseł. Tutejsze media twierdzą, że istnieją świadkowie, którzy potwierdzają wersje funkcjonariuszy i policji.
Wszystko wskazuje na to, że ekscesy na frankfurckim lotnisku mogą Jacka Protasiewicza bardzo drogo kosztować. Jeżeli prokuratura udowodni europosłowi znieważenie funkcjonariuszy na służbie (podobno istnieją świadkowie zajścia), to zgodnie z niemieckim kodeksem karnym (Die Beleidigung ist in den §§ 185 bis 200 des Strafgesetzbuches)
grozi mu od jednego roku więzienia za „zwykłą zniewagę”, do dwóch lat za „dużą zniewagę z oszczerstwami” i nawet do pięciu lat za zniewagę razem ze zniesławieniem lub wysoka kara pieniężna.
O wysokości kary zawsze decyduje sędzia. Warto wspomnieć, że „tylko”
za wystawienie w miejscu publicznym przez okno samochodu środkowego palca w międzynarodowym geście uznawane jest za znieważenie, a sądy wielokrotnie karały sprawców grzywnami od 4 do 6 tys. euro. Znieważenie funkcjonariusza na służbie może okazać się zatem znacznie droższe.
Ponadto niemiecki kodeks karny przewiduje możliwość pozwania sprawcy z powództwa cywilnego z żądaniem wysokiego odszkodowania za straty moralne.
Źródło: niezalezna.pl
Waldemar Maszewski