Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

"50 proc. to szalenie dużo". Prof. Grabowska o progu referendalnym: Zgromadzić taką liczbę jest trudno

- 50 proc. to szalenie dużo. Zgromadzić tak dużą liczbę jest trudno, stąd w Polsce mamy inną ocenę wyników referendum, bo uważamy, że każde referendum jest ważne, niezależnie od tego, ile osób weźmie w nim udział, tylko nie jest wiążące. Wiążące jest, gdy przekroczy próg uczestnictwa wymagany konstytucyjnie. Wtedy taki wynik wiąże władze. Ale jeżeli wynik jest poniżej 50 proc. to ja nie wyobrażam sobie, żeby mądra władza podejmując decyzję, ignorowała obywateli, którzy w takiej dużej liczbie 40, 45, 30 proc. wypowiedzą się - to powinna być wskazówka braną pod uwagę - mówiła na antenie Telewizji Republika prof. Genowefa Grabowska.

Urna wyborcza
Urna wyborcza
Filip Błażejowski/ Gazeta Polska

Wejście Polski w struktury UE wymagało akceptacji społecznej wyrażonej w drodze referendum. Pytana o to, czy była możliwość zatwierdzenia wstąpienia Polski do UE w inny sposób, prof. Genowefa Grabowska odparła, że tak.

- Wstępowaliśmy do UE w 2004 r., ale całe formalności, podpisywanie dokumentów wstępujących, to był rok 2003. Ci, którzy pamiętają, to może pamiętają jeszcze Ateny, gdzie przywódcy państw podpisali akcesję nowych państw do UE. To był traktat akcesyjny, czyli traktat wprowadzający oprócz Polski pozostałe państwa z Europy środkowo-wschodniej, z wyjątkiem Rumunii i Bułgarii. Ten traktat później, według procedury, jak każda umowa międzynarodowa, musiał być zatwierdzony. Albo przez parlament, albo z uwagi na wagę i znaczenie w drodze ogólnokrajowego referendum. Wybrano tę formułę, ponieważ sprawa była istotna, choć ten wybór był obarczony dużym ryzykiem, że referendum może zakończyć się fiaskiem. Wtedy trzeba byłoby zatwierdzać w inny sposób. A fiaskiem zakończyło by się, gdyby nie było należytej frekwencji - mówiła, przypominając, że w Polsce jest bardzo wysoki - bo 50 proc. - próg wyborczy

- przypomniała.

Dopytywania o to, czy to dobrze, że ten próg ustawiono w Polsce tak wysoko, zaznaczyła, że "twórcy konstytucji podeszli do tego szalenie ambitnie i uznali, że wszyscy będą zainteresowani w udzielaniu odpowiedzi na pytania referendalne". 

- W innych państwach jest inaczej. Referendum, pytania tam zawarte, są skierowane do całego społeczeństwa, ale jeżeli ktoś nie chce, to sam świadomie wyklucza się z grona tych, którzy wpływają na decyzje państwowe, czy regionalne. To jest racjonalniejsze rozwiązanie, bo trudno zmusić kogoś, żeby poszedł do referendum, a przy osiągnięciu tak wysokiego progu, jak 50 proc., trzeba uprawiać te frekwencyjną zachętę, żeby ludzie poszli i odpowiedzieli na te pytania. 50 proc. to szalenie dużo. Zgromadzić tak dużą liczbę jest trudno, stąd w Polsce mamy inną ocenę wyników referendum, bo uważamy, że każde referendum jest ważne, niezależnie od tego, ile osób weźmie w nim udział, tylko nie jest wiążące. Wiążące jest, gdy przekroczy próg uczestnictwa wymagany konstytucyjnie. Wtedy taki wynik wiąże władze. Ale jeżeli wynik jest poniżej 50 proc. to ja nie wyobrażam sobie, żeby mądra władza podejmując decyzję, ignorowała obywateli, którzy w takiej dużej liczbie 40, 45, 30 proc. wypowiedzą się - to powinna być wskazówka braną pod uwagę

- dodała.

 



Źródło: niezalezna.pl

mn