Po pierwsze – jak to możliwe, że nikt przez kilkadziesiąt lat nie zainteresował się majątkiem syna znanego w latach 30. i 40. handlarza antykami Hildebranda Gurlitta, który współpracował z hitlerowskim reżimem? Po drugie – dlaczego po wojnie ówczesne amerykańskie władze okupacyjne, pomimo że widziały obrazy Gurlitta i nawet je częściowo skatalogowały, oddały mu je z powrotem?
Dlaczego przez kilkadziesiąt lat nikt nie pomyślał, że syn znanego handlarza antykami nadal może posiadać jakieś zbiory po swoim ojcu? Nawet tutejsze media oskarżają niemieckie służby o zaniedbania w tej dziedzinie. Dopiero przypadek sprawił, że w 2013 r. policja celna odkryła ukryte w skandalicznych warunkach dzieła sztuki.
Czy są obrazy polskich obywateli?
Bardzo prawdopodobne, że w znalezionej kolekcji znajdują się obrazy zrabowane także polskim obywatelom. Nie wykluczyła takiej możliwości Meike Hoffmann z Berlina, która została powołana jako ekspert do zbadania znalezionych obrazów. Rzecznik prasowy polskiej ambasady w Berlinie Jacek Biegała potwierdził w rozmowie z portalem niezalezna.pl, że polska dyplomacja robi wszystko, aby pełna lista odnalezionych w monachijskim mieszkaniu dzieł sztuki została nam przekazana. Z taką prośbą do prowadzącej sprawę prokuratury w Augsburgu zwróciła się w imieniu polskich władz konsul generalna z monachijskiego konsulatu Justyna Lewańska, która od niemieckiego eksperta badającego obrazy uzyskała informację, że nie można wykluczyć, iż wśród obrazów znajduję się także eksponaty polskich obywateli.
Kiedy pokażą listę znalezionych dział sztuki?
Niestety uzyskaliśmy od pani konsul niepokojące informacje, że prokuratura niemiecka nie kwapi się z ujawnieniem pełnego opisu znalezionych obrazów. W konsulacie uzyskaliśmy potwierdzenie, że polskiej stronie wyjątkowo zależy na uzyskaniu pełnej listy znalezionych dzieł sztuki. Jednak niewiele możemy zrobić, bo - jak twierdzi konsul Lewańska - prokuratura w Augsburgu nie traktuje pisma polskiego konsulatu jako oficjalnego pisma procesowego, więc nie ma żadnego terminu na konkretną odpowiedź. Co więcej - już padają sugestie, iż badania dzieł sztuki trwają latami.
Musimy powołać zespół polskich fachowców
Mecenas z Berlina Stefan Hambura w rozmowie z portalem niezalezna.pl stwierdził, że należałoby jak najszybciej powołać zespół polskich historyków, którzy powinni udać się do wszystkich niemieckich muzeów, archiwów, przejrzeć zgromadzone tam dzieła sztuki, sporządzić spis i na tej podstawie zgłaszać roszczenia. Również na dopuszczenie polskich fachowców do badań dzieł znalezionych w Monachium liczy polski konsulat. Musimy się uzbroić w cierpliwość – mówi Justyna Lewańska i przypomina, że do tej pory w kwestii odnajdywania zrabowanych dzieł sztuki polskie placówki dyplomatyczne dobrze współpracują z niemiecką policją, szczególnie z Monachium. Pani konsul ma nadzieję, że taka współpraca będzie możliwa także z prokuraturą.
Prokuratura jest nieugięta
Problem jednak jest dość duży, tym bardziej że prokuratura w Augsburgu zdecydowanie odmawia ujawnienia listy znalezionych obrazów. Sprawa jest tym bardziej skomplikowana, że ten oddział prokuratury mieści się na terenie Bawarii, która nie zamierza ulegać naciskom federalnym. I chociaż niemieckie media piszą o tym, że minister kultury Bernd Neumann apeluje o szybkie wyjaśnienie sprawy, szczególnie wpłynęły oficjalne żądania z innych państw (niepodawane są konkretne kraje, czy jest to Polska, czy Izrael), to prokuratura przypomina o swojej niezależności i zapewnia o działaniu zgodnym z niemieckim prawem.