Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

​Rząd gra, jak patroni pozwalają. Demontażu państwa ciąg dalszy

Władze w Warszawie śpiesznie ogłosiły, że Polska nie ma zamiaru angażować się w militarne rozwiązanie kryzysu syryjskiego. Nikogo to nie zaskoczyło – mimo przynależności Polski do NATO, Warszawa pod rządami PO konsekwentnie prowadzi politykę prorosyj

Tomasz Hamrat/Gazeta Polska
Tomasz Hamrat/Gazeta Polska
Władze w Warszawie śpiesznie ogłosiły, że Polska nie ma zamiaru angażować się w militarne rozwiązanie kryzysu syryjskiego. Nikogo to nie zaskoczyło – mimo przynależności Polski do NATO, Warszawa pod rządami PO konsekwentnie prowadzi politykę prorosyjską. Ale nie tylko o to chodzi – kraj jest w takim stopniu rozkładu, że nie ma już możliwości wzięcia udziału w takiej operacji.

„Polski rząd jest obecnie najbardziej promoskiewskim rządem w Europie. Nie potrafię jednak zrozumieć, dlaczego rządzący Polską politycy obrali taki kurs. Myślę, że jest to kwestia kompletnego niezrozumienia realiów geopolitycznych i tego, czym jest w istocie rosyjski reżim. Polski rząd myśli, że można utrzymywać dobre i normalne relacje z KGB. Nie, nie można” – mówił dwa tygodnie temu w „Gazecie Polskiej” Władimir Bukowski. Słynny rosyjski dysydent nazwał rzecz po imieniu – mamy prokremlowskich przywódców, na dodatek takich, którzy nie reagują, kiedy Moskwa ich upokarza, jak choćby w przypadku zwrotu wraku Tu-154. Jednak pospieszna decyzja w sprawie nieangażowania się Polski w Syrii wynika nie tylko ze strachu przed Kremlem. Po blisko siedmiu latach rządów PO i po osłaniającej jej działania propagandzie, że od czasów wejścia do NATO nic nam nie grozi i żadnych sił zbrojnych nam nie potrzeba, polska armia przestała niemal istnieć. Niedawne cięcia finansowe związane z nowelizacją budżetu najmocniej dotknęły właśnie Ministerstwo Obrony Narodowej. Przedstawiciele rządu zapewniają wprawdzie, że zmniejszenie środków „nie uderzy w plany modernizacyjne armii”, ale można te opowieści włożyć między bajki. Trzy i pół miliarda złotych to doprawdy nie są tylko wydatki na transport – jak chcą przekonać propagandyści rządu Tuska.

Brak możliwości technicznych

– Nie mamy technicznych możliwości, aby uczestniczyć w interwencji w Syrii – przyznał w TVN24 gen. Stanisław Koziej, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Wprawdzie dodał, że Polska „nie ma lotniskowców ani bombowców”, by prowadzić operację w Syrii, ale wiadomo, że nikt od nas lotniskowców nie oczekiwał. Polski po prostu nie stać nawet na wysłanie niewielkiego kontyngentu żołnierzy.

Oczywiście można rozważać, czy samo zaangażowanie po stronie USA w Syrii jest nam potrzebne i czy nie przyniosłoby nam więcej kłopotów niż korzyści. Być może całkiem zasadne jest wstrzymanie się od działań. Tyle że ten aspekt decyzji rządu jest zupełnie wtórny wobec dwóch pierwszorzędnych przyczyn – wpisanej w taktykę rządu pokory wobec Rosji i zupełnego rozkładu armii.

Jak było z ustawą VAT-owską?

Polska nie przeżywa recesji, cały czas ma dodatni wzrost gospodarczy, więc „pomyłki” ministra finansów w wysokości kilkudziesięciu miliardów złotych kryzysem wytłumaczyć się nie da. Skąd więc się wzięła ogromna dziura budżetowa? Może warto wyjaśnić brak po stronie wpływów pokaźnej kwoty przewidzianej jako dochody z podatku VAT? W środowisku finansistów mówi się od wielu tygodni o fatalnej ustawie dotyczącej m.in tego podatku, przeforsowanej przez ministra finansów. Ustawie, która umożliwia unikanie płacenia VAT korporacjom międzynarodowym. To kolejna sprawa, która nadaje się do powołania komisji śledczej w sprawie dokonań rządu Tuska. Tajemnicą poliszynela jest, że w pracach nad projektem ustawy brali udział lobbyści pracujący dla wielkiego biznesu działającego w Polsce – zatem warto byłoby wyświetlić okoliczności jej pisania i uchwalania. Mogłoby się okazać raz jeszcze, że decyzje rządu skupiają się na zapewnieniu rozwiązań korzystnych nie dla kraju i jego obywateli, ale dla wąskiej grupy możnych tego świata – patronów obecnego układu władzy w Polsce. To stwierdzenie jest już chyba oczywiste dla znaczącej grupy wyborców, nawet bez kolejnych dowodów.

Cały artykuł ukazał się w „Gazecie Polskiej”
 

 



Źródło: Gazeta Polska

Joanna Lichocka