Pierwsza pielgrzymka osób niepełnosprawnych wyruszyła z parafii św. Józefa na Woli do Częstochowy w 1992 r. Organizatorem był ks. Stanisław Jurczuk, założyciel Katolickiego Stowarzyszenia Niepełnosprawnych Archidiecezji Warszawskiej.
– Niepełnosprawni, którzy do tej pory brali udział w innych ogólnych pielgrzymkach z Warszawy na Jasną Górę, zasygnalizowali, że dobrze byłoby zorganizować własną. Wytyczyliśmy trasę przystosowaną dla wózków inwalidzkich, zwróciliśmy się do mieszkańców miejscowości, w których planowano noclegi, o pomoc w zapewnieniu miejsc do spania, zorganizowaliśmy sprzęt i serwis techniczny – wylicza ks. Jurczuk, który zaledwie w ciągu czterech miesięcy wraz z kilkoma innymi osobami wszystko przygotował i 5 sierpnia 1992 r. wyruszył z Pierwszą Pieszą Pielgrzymką Niepełnosprawnych, w której w dwóch grupach szło około 250 pątników. W tym roku było już pięć grup, w których pielgrzymowało blisko 700 osób.
W 2000 r. kapelanem Duszpasterstwa Więziennego RP był ks. Jan Sikorski, współtwórca Bractwa Więziennego, które zajmuje się religijną i materialną pomocą więźniom i ich rodzinom.
– W roku milenijnym wpadliśmy na pomysł, żeby z pielgrzymką osób niepełnosprawnych poszli także więźniowie – wspomina Marek Łagodziński, prezes fundacji „Sławek”.
– Gdy przedstawiliśmy ten pomysł władzom więziennym i w ministerstwie, wszyscy łapali się za głowy – mówi ks. Jurczuk.
Ministrem sprawiedliwości w tym czasie był Lech Kaczyński. – Niemal natychmiast zdecydował, że zgoda zostanie wydana. Gdy urzędnicy mówili, że to zły pomysł, że więźniowie mogą uciec, minister Kaczyński stwierdził, że bierze odpowiedzialność za każdego więźnia i ręczy za nich własną głową. Postawił tylko jeden warunek: o tym, że w pielgrzymce idą więźniowie, nikt nie może się dowiedzieć – wspominają jego najbliżsi współpracownicy.
– W takich sprawach Lech Kaczyński kierował się własną intuicją i wyczuciem – czas pokazał, że miał rację, zgadzając się na udział w pielgrzymce osób osadzonych – mówi „Gazecie Polskiej” poseł PiS Wojciech Jasiński, w 2000 r. wiceminister sprawiedliwości nadzorujący więziennictwo.
W 2000 r. w pielgrzymce poszło pięciu więźniów, a wraz z nimi ks. Jan Sikorski. – Każdy z nich opiekował się osobą niepełnosprawną i robili to z takim zaangażowaniem, że inni pątnicy byli święcie przekonani, iż są to klerycy bez reszty poświęcający się chorym – mówi ks. Jurczuk. – Podczas kolejnych pielgrzymek uczestnicy dowiedzieli się o udziale więźniów, ale nie było reakcji negatywnych – wręcz przeciwnie, odnoszono się do nich z ogromną życzliwością – dodaje duchowny.
Więcej w najnowszym numerze tygodnika "Gazeta Polska"