- To zła propozycja ze strony Komisji i bardzo źle stało się, że ją przyjęliśmy - przyznaje europosłanka, prof. Lena Kolarska-Bobińska z Platformy Obywatelskiej.
Zdaniem europosła Konrada Szymańskiego z Prawa i Sprawiedliwości decyzja europosłów spowoduje podwyższenie kosztów dla wszystkich gałęzi przemysłu energochłonnego i elektrowni opartych na węglu. - Na skutek tej szkodliwej decyzji kryzys w Europie będzie trwał dłużej - powiedział Szymański.
PE opowiedział się w środę za interwencją na rynku handlu emisjami CO2. Teraz wiele zależy od Rady UE, która może poprzeć interwencję, odrzucić lub zaproponować kompromis. Polska, która jest przeciwna interwencji, musi więc szukać sojuszników wśród krajów UE. Zamrożenie pozwoleń doprowadzi do podwyższenia ich cen, a to z kolei uderzy przede wszystkim w polski przemysł energochłonny.
W negocjacjach PE z Radą szansę na zmianę niekorzystnych dla Polski ustaleń dostrzega jednak Szymański.
- Głosowanie w PE niczego nie kończy, piłka jest w grze. Mam nadzieję, że rząd zdoła zbudować mniejszość blokującą w Radzie. Musimy teraz znaleźć przychylne państwa w UE, które sprzeciwią się razem z nami tej propozycji. Tak Rada, jak i Parlament w opiniach na temat backloadingu są podzielone - pół na pół - mówi europoseł PiS.
Kolarska-Bobińska podkreśla jednak, że choć odrzucenie propozycji PE przez Radę jest teoretycznie możliwe, to w praktyce nie można na to liczyć. - W tej sprawie nie ma też prawa weta w Radzie. Polska więc nie może tego zablokować, może tylko budować koalicję. Musiałaby to być bardzo silna koalicja. Jeśli jednak Niemcy i inne duże kraje poprą projekt, będzie bardzo trudno go odrzucić - przyznaje.