Szef resortu środowiska i dyrektor LP zainaugurowali w piątek w podwarszawskim nadleśnictwie Drewnica akcję społeczną pod hasłem "Było wysypisko będzie uroczysko".
Jak poinformował Korolec, akcja będzie prowadzona we wszystkich województwach i skierowana jest przede wszystkim do dzieci. Kampania ma uświadomić im skutki śmiecenia w lasach.
Dyrektor LP podkreślił, że powszechne są dzikie wysypiska śmieci w lasach. - Wydajemy ok. 17 mln zł rocznie na likwidację tych miejsc. Rocznie wywozimy tysiąc wagonów kolejowych śmieci, to blisko 170 tys. m sześc. - dodał.
Zauważył, że pieniądze, jakie wydawane są na likwidację nielegalnych wysypisk, mogłyby być przeznaczone na inne cele, np. rozwój infrastruktury turystycznej.
Wasiak wyjaśnił, że w lasach można znaleźć wszystkie rodzaje odpadów. - Śmieci biologiczne, gospodarcze, budowlane, zużyty sprzęt elektroniczny, są też drobne śmieci, jakie są wyrzucane z przejeżdżających samochodów. Robią to firmy i zwykli ludzie, którzy przyzwyczaili się wyrzucać śmieci w lesie, a nie do pojemnika - powiedział.
Pytany, jakie kary grożą za wyrzucanie odpadów w lasach powiedział, że są one niewielkie. - Straż Leśna może nałożyć mandaty, za zaśmiecanie do 500 zł, a za nielegalny wjazd do lasu też do 500 zł - wyjaśnił Wasiak. Dodał, że rocznie wypisywanych jest ok. 250 tys. takich kar.
Korolec dodał, że za kilka dni rozpocznie się "pierwszy etap rewolucji śmieciowej". - Ta ustawa niesie wiele dobrych gospodarczych skutków, ale w moim głębokim przekonaniu przyczyni się także do zaprzestania zaśmiecania lasów - ocenił.
1 lipca samorządy przejmą obowiązki związane z odbiorem, transportem, odzyskiwaniem i unieszkodliwianiem wszystkich odpadów komunalnych.