Angela Merkel udała się już do Petersburga, gdzie weźmie udział w forum gospodarczym. Dziś wieczorem niemiecka kanclerz razem z Władimirem Putinem miała wziąć udział w otwarciu wystawy „Czas Brązu – Europa bez granic” w słynnym Ermitażu. Niespodziewanie tuż przed odlotem kanclerz Merkel agencje niemieckie poinformowały, że doszło do nieporozumienia i spotkanie w Ermitażu zostało odwołane. Potwierdził to rzecznik prasowy rządu Steffen Seibert, informując, że strona rosyjska jednostronnie zmieniła plan uroczystości, rezygnując z wygłaszania zarówno przez Angelę Merkel, jak i przez Władimira Putina tak zwanego słowa wstępnego.
Jak ustalił portal niezalezna.pl Angela Merkel w swoim wystąpieniu miała zaapelować do Putina i rosyjskich władz o oddanie Niemcom ich „Beutekunst” – czyli zrabowanych przez Armię Czerwoną na terenie niemieckim dzieł sztuki. Niemieccy komentatorzy nie mają najmniejszych wątpliwości, że brak rosyjskiej zgody na wystąpienie kanclerz w Ermitażu jest spowodowany obawami Putina przed treścią wystąpienia. Jak twierdzi agencja DPA, aby uniemożliwić Angeli Merkel publiczne upomnienie się o zwrot zrabowanych skarbów strona rosyjska po prostu odwołała zarówno jej wystąpienie, jak i wystąpienie swojego prezydenta. W konsekwencji niemiecka delegacja w ogóle zrezygnowała z obecności w Ermitażu.
Awantura o wojenne zdobycze
Niemcy już od dłuższego czasu oskarżają rosyjskie władze o brak chęci współpracy w kwestii zwrotu zrabowanych podczas II wojny na terytorium Niemiec dzieł sztuki. Rosjanie nie chcą oddać nic z tego, co wcześniej zrabowali, twierdząc, że w ramach reparacji wojennych jest to już własność Federacja Rosyjskiej. Berlin z kolei powołując się na prawo międzynarodowe apeluje do Rosji o oddanie zrabowanego majątku. Rosyjska Duma pod koniec lat 90-tych uchwaliła nawet, że wszystkie działa sztuki wywiezione z Niemiec przez Armię Czerwoną w głąb Rosji stają się w ramach reperacji wojennych własnością państwa rosyjskiego.
Prowadzone już od 1992 roku negocjacje w tej sprawie pomiędzy Moskwą i Berlinem do tej pory nie przyniosły żadnych rezultatów. Klaus-Dieter Lehmann, przewodniczący Fundacji Pruskiego Dziedzictwa Kultury, który jest obecnie szefem Instytutu Goethego, zapewnił, że Niemcy nie zrezygnują z dochodzenia swoich praw w kwestii zwrotu zrabowanych dzieł sztuki, ponieważ pomimo faktu, że zostały one wywiezione z Niemiec i tak pozostaną materialną i duchową własnością Niemców, ponieważ są związane z ich kulturową tożsamością.