Wybitny teolog, wykładowca i przyjaciel Jana Pawła II - kard. Stanisław Nagy - zmarł dziś rano w Krakowie w wieku 91 lat – poinformował ks. Stanisław Mieszczak z zakonu Sercanów. Niecałe dwa miesiące temu kard. Nagy udzielił "Gazecie Polskiej" swojego ostatniego wywiadu.
Kard.
Stanisław Nagy SCJ był sercaninem - kapłanem Zgromadzenia Księży Najświętszego Serca Jezusowego, emerytowanym profesorem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wykładowcą teologii fundamentalnej i ekumenicznej, honorowym przewodniczącym Rady Naukowej Instytutu Jana Pawła II w Lublinie.
Studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim, a doktorat, habilitację i tytuł profesora uzyskał na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Od roku 1958 prowadził wykłady na KUL. Wykładał teologię fundamentalną.
Dwukrotnie uczestniczył w charakterze eksperta w synodach biskupów (1985 i 1991). Z nominacji Jana Pawła II był członkiem Międzynarodowej Komisji Teologicznej przez dwie kadencje (1986-1996).
Ks. prof. Nagy otrzymał godność kardynalską na konsystorzu publicznym 21 października 2003 r. Jego dewizą kardynalską były słowa:
"W Tobie, Serce Jezusa, swą ufność złożyłem".
Był czytelnikiem "Gazety Polskiej". W kwietniu 2013 r. mówił w rozmowie z "GP":
Całym sercem popieram wszystko, co robicie dla sprawy Bożej i dla Polski. Wiem, że ryzykujecie. Bo przecież z Waszą postawą wiąże się określone ryzyko. Los gazety opozycyjnej nie jest łatwy. Życzę Waszemu środowisku jak najlepiej.
Poniżej publikujemy ostatni wywiad z kardynałem. Przyjaciel Jana Pawła II w rozmowie z Arturem Dmochowskim opowiada o papieżu Franciszku, antyklerykalizmie i zasługach "Gazety Polskiej"
Jaki będzie nowy pontyfikat? Co można wyczytać z gestów i słów papieża Franciszka w pierwszych tygodniach po wyborze?
Właściwie wszystkich to nurtuje. Bo niewątpliwie rodzi się w Kościele coś nowego. Przecież każdy papież, szczególnie z tak mocną osobowością jak Franciszek, wnosi do Kościoła nowe elementy.
Co nowego wniesie Franciszek?
Trzeba zapytać: coś nowego, ale w stosunku do czego? Do wizji Kościoła Jana Pawła II i Benedykta XVI?
No właśnie, czy na pewno nadszedł już moment, aby wiele zmieniać?
Rzecz cała w tym, żeby trafnie ocenić, co należy zmienić, a co pozostawić dla przyszłości. Istnieje zasada „Ecclesia semper reformanda”. Kościół jest rzeczywistością żywą – z życiem idzie i życie kształtuje. I to życie, które jest ciągle nowe, musi uwzględniać. Stąd należy wyprowadzać pytania, w czym należy Kościół zmienić, a w czym powinien zostać taki, jak się ukształtował za pontyfikatu dwóch ostatnich papieży.
Myślę, że Franciszek daje już od początku pontyfikatu odpowiedź, co powinno być nowego. Np. akcentowanie przezeń ubóstwa i rezygnacja z wielu tradycyjnych form, które być może nie są już w XXI w. potrzebne ani czytelne. Nie zamieszkał w pałacu, tylko w zwykłym pokoju hotelowym, pojechał autobusem razem z kardynałami, a nie limuzyną. To wyraźne znaki, że opowiada się za Kościołem prostym, nieprzywiązanym do dóbr materialnych, solidaryzującym się z ubogimi.
Co w tych pierwszych gestach i słowach papieża wskazuje na jego plan, jak sterować nawą Piotrową?
Widać już, że przynosi on wiele nowego, ale nie jest to jeszcze do końca sprecyzowane. Jedno jest pewne: ten papież jest niespodzianką, wnosi nowe, ciekawe elementy, jest godnym reprezentantem innego, Nowego Świata. Z nadzieją i zaciekawieniem czekam na jego kolejne wypowiedzi, które przybliżą nam to nowe, które przynosi.
Gdy papież odmówił jazdy limuzyną, powiedział, że woli jechać autobusem „z kolegami”, czyli z kardynałami. Księże Kardynale, jakie to uczucie być w gronie kolegów Ojca Świętego?
Odczuwam przede wszystkim podziw, ale też pytam sam siebie, czy będąc w moim wieku i w moich czasach umiałbym przyjąć taką postawę. Bo jest to postawa rewolucyjna, zupełnie nowa i z pewnością będzie ona miała konsekwencje. Siły gestów Franciszka dowodzi choćby fakt, że nawet największe media, które przecież są lewicowe, poświęcają jego krokom tak wiele uwagi.
Ale spytajmy, dlaczego ten papież tak ich interesuje? Bo one zapewne chciałyby, aby zajął się tymi nowościami, które oni proponują. A to oczywiście jest nie do przyjęcia. Fakt, że papież tak mocno akcentuje prostotę i ubóstwo, nie oznacza, że opowiada się za lewicowymi programami, zwłaszcza w innych kwestiach, np. dotyczących rodziny.
Ma Ksiądz Kardynał ogromne doświadczenie i dobrze zna Kościół powszechny. Czego szczególnie potrzeba mu w tej chwili?
Wierności Ewangelii. Bo to podstawowa rzecz, którą żyje chrześcijaństwo. Gdyby tej wierności zabrakło, to nie byłoby Kościoła.
A czego potrzeba najbardziej Kościołowi w Polsce? Jaki powinien być?
Jestem przekonany, że filary polskiego Kościoła spełniają wszystkie niezbędne warunki. Myślę tu zwłaszcza o abp. Michaliku, a także o innych arcybiskupach, którzy wiernie trzymają się wiary i zasad chrześcijaństwa.
Kościół musi zdawać sobie zawsze sprawę, że jego działalność polega na przekazywaniu Ewangelii, nie może robić nic innego. Zostało to mocno podkreślone zwłaszcza na ostatnim synodzie.
A czy coś powinno zmienić się w polskim Kościele?
To pytanie, które ciągle powinniśmy sobie stawiać…
…np. w stosunku do mediów. Można pomyśleć o nowych formach przepowiadania Ewangelii, wykorzystujących ogromny rozwój mediów, który dokonał się w ostatnich dziesięcioleciach. Jan Paweł II zaczął doskonale wykorzystywać media do przekazu nauczania Kościoła, i to na skalę globalną. Co powinien Kościół zrobić w tym obszarze?
Zacznę od gazety, którą Pan reprezentuje – prawicowej, rzetelnej, opartej na prawdzie i jednoznacznie opowiadającej się za nauką Kościoła. Całym sercem popieram wszystko, co robicie dla sprawy Bożej i dla Polski. Wiem, że ryzykujecie. Bo przecież z Waszą postawą wiąże się określone ryzyko. Los gazety opozycyjnej nie jest łatwy. Życzę Waszemu środowisku jak najlepiej.
A największe media, głównie telewizje, których znaczenie w naszych czasach niesamowicie urosło, niestety negatywnie kształtują społeczeństwo. Duża ich część ogłupia widzów prymitywną rozrywką czy dezinformacją.
Kościół powinien być obecny, i to szeroko, w telewizji, ale obecnie jest to nieosiągalne. Nawet przed niewielką przecież Telewizją Trwam ciągle piętrzy się trudności – władza blokuje jej możliwość dotarcia do widzów poprzez nadawanie naziemne. To sprawa numer jeden dla wolności mediów w Polsce. Musimy o to walczyć i zabiegać na wszelkie sposoby.
Media kształtują współczesną mentalność. Rezultatem tego jest odchodzenie od Kościoła i słabnięcie oraz ochłodzenie wiary, co widać szczególnie na Zachodzie. Jakie są korzenie tego procesu?
Niestety, ma Pan rację. Wpływ mediów, a szczególnie telewizji, jest tu jednoznacznie negatywny. Dlatego tym bardziej trzeba starać się o obecność Kościoła w mediach, aby wnosić w nie to, co jest pozytywne i katolickie.
Ludzie prości, a tych jest przecież większość, żyją, niestety, światem telewizji, często nasyconym laicyzmem. To właśnie tamtędy ten laicyzm rozprzestrzenia się i zaraża całe społeczeństwo. Kościół ma wprawdzie ambonę, ale wpływ telewizji, oglądanej codziennie przez wiele godzin, jest ogromny, a jest to oddziaływanie silnie negatywne.
Skąd wzięła się ta niechęć mediów do chrześcijaństwa?
Kościół i media stoją po przeciwnych stronach frontu. Większość z nich jest marksistowsko-laicystyczna i właśnie dlatego nienawidzą Kościoła, który staje po stronie sprawy Bożej na ziemi, a także w obronie człowieka i rodziny przed zagrażającymi im ideologicznymi atakami.
Czy mimo to Kościół przetrwa tę epokę zdominowaną przez media? Jeśli tak, to w jakim kształcie?
Trudno tu prorokować. Jedno jest pewne: zagrożenie jest ogromne. Trzeba więc z jednej strony postarać się o wzmocnienie oddziaływania ambony, począwszy od dobrego seminarium – które przygotuje duszpasterzy do sprawnego wykorzystania mediów i nauczy ich mówić do współczesnego człowieka o tym, co dla niego jest ważne i potrzebne – po dobre duszpasterstwo parafialne. Z drugiej strony trzeba być obecnym, na ile tylko się da, w telewizji i innych mediach. Księża powinni być przygotowani do rozmawiania o wszystkim, także o najtrudniejszych sprawach.
Czy Kościół powinien w jakiś szczególny sposób pomagać młodzieży, również poddawanej tym medialnym manipulacjom?
Młodzi mają wysokie wymagania, ale równocześnie są otwarci na prawdę. Jeśli będzie im się uczciwie mówiło prawdę, to uda się do nich dotrzeć. Oni, z właściwą młodości energią, ciągle stawiają nowe, godne uwagi pytania, w które warto się wsłuchiwać.
Co czeka Polskę – laicyzacja? Czy też zdołamy postawić jej tamę i obronimy naszą tożsamość? A może nawet Polska spełni misyjną rolę w Europie?
Jestem zdecydowanym optymistą. Przede wszystkim Polska jest ciągle tym, czym była. Jest frontem przeciwko laicyzacji – zarówno zachodniej, jak i wschodniej. Nawet w takim kształcie, w jakim jest obecnie, zachowała swą autentyczną pobożność chrześcijańską. I przetrwa, tak jak przetrwała już tyle wieków dzięki wierze i Kościołowi.
Niedawno przeżywaliśmy pamiątkę Zmartwychwstania, zwycięstwa przez krzyż. Jeśli będziemy wierni Zmartwychwstaniu i krzyżowi, to pozostaniemy tą zieloną oazą chrześcijaństwa, jaką byliśmy przez tyle wieków.
Jakie nurty we współczesnym polskim katolicyzmie można uznać za niosące szczególną nadzieję i budujące przyszłość? Czy dostrzega Ksiądz Kardynał jakieś zaczyny nowego?
Jestem tradycjonalistą i uważam, że jeżeli będziemy wierni Kościołowi, wierze i prawdzie, to na pewno przetrwamy. A nowe elementy wnoszą z pewnością takie ruchy w Kościele jak Neokatechumenat, Ruch Odnowy w Duchu Świętym, Comunione e Liberazione czy Opus Dei. Są w nich wartościowe, godne uwagi pierwiastki.
Jak ocenia Ksiądz Kardynał pewien widoczny ostatnio renesans tradycyjnej liturgii trydenckiej, odprawianej po łacinie?
Benedykt XVI przyczynił się do ożywienia zainteresowania tą tradycyjną formą liturgii, ale wydaje mi się, że reformy soborowe i liturgia w językach narodowych wrosły już tak głęboko w życie Kościoła polskiego i powszechnego, że nie ma od tego odwrotu.
Jakie widzi Ksiądz Kardynał autorytety, które mogą kształtować opinie polskich katolików?
Jest na szczęście wielu ludzi oddanych Kościołowi, a jednocześnie reprezentujących wysoki poziom intelektualny. Myślę tu na przykład o bardzo aktywnym środowisku zgrupowanym wokół pisma „ARCANA” i krakowskiego PiS, z takimi nazwiskami jak profesorowie Andrzej Nowak, Andrzej Waśko i Krzysztof Szczerski. Takim ludziom można by powierzyć sprawy Polski ze spokojnym sumieniem i poczuciem bezpieczeństwa.
Skoro jesteśmy przy sprawach kraju, to chciałbym spytać o stosunki między państwem a Kościołem. Nie są one obecnie łatwe. Rząd wymusił np. na Episkopacie zgodę na likwidację Funduszu Kościelnego i zastąpienie go odpisem od podatku w wysokości zaledwie 0,5 proc.
To najniższy odpis w całej Europie, co zdaje się świadczyć o dążeniu do ograniczania Kościoła czy nawet pewnej niechęci ze strony władz. Sądzę, że Kościół powinien zdecydowanie upominać się o swoje prawa także w tej kwestii, a Episkopat twardo bronić tego, co Kościołowi się słusznie należy. Chodzi przecież o to, aby mógł normalnie pracować, także dla dobra całej ojczyzny.
Skąd może brać się to wyraźnie nieprzyjazne wobec Kościoła stanowisko obecnych władz?
Władzy politycznej powinno zależeć na tym, by Kościół był silny, bo buduje to przecież również siłę narodu i państwa. Jeśli władza nie dostrzega tej perspektywy, w jakiej trzeba widzieć rolę Kościoła w społeczeństwie, to poważny błąd i krótkowzroczność. Wiemy przecież, jaką rolę odegrał Kościół w historii narodu, jak mu wiernie służył.
Zmagamy się też w Polsce z trudnym problemem odkrywania prawdy o przeszłości niektórych ludzi Kościoła, którzy w latach komunizmu współpracowali z tamtymi władzami, donosząc na swoich współbraci, jako tajni współpracownicy. Jak powinna przebiegać lustracja w Kościele?
Moim zdaniem trzeba powiedzieć całą prawdę. Jeśli tacy ludzie pracowali wewnątrz Kościoła, to trzeba odkryć prawdę o nich. Trzeba powiedzieć jasno, kim byli i co robili. To konieczne, jeśli Kościół ma budować przyszłość i jeśli wewnątrz niego ma być zdrowa sytuacja. Jeśli tego się nie dokona, to atmosfera wewnątrz Kościoła będzie ciągle pełna wątpliwości.
Co z dziedzictwa Jana Pawła II najlepiej obecnie widać w Kościele? Co zostało po tamtym pontyfikacie?
Pozostało tak wiele, że chyba łatwiej byłoby powiedzieć, co nie jest spuścizną Jana Pawła II. Ten pontyfikat był wielkim dziełem, którym żyjemy wciąż i którego znaczenie jest nie do zmierzenia. Była to cała epoka – dla Polski i dla całego świata. Poczynając od dzieł, których dokonał, a kończąc na samym jego życiu, które było wielkim świadectwem. Nic więc dziwnego, że ciągle nim żyjemy. Powinniśmy być dumni, ale i usiłować naśladować go w tym, w czym był wielki, i troszczyć się cały czas o to, co dla nas pozostawił.
Jestem głęboko przekonany, że papież Franciszek ma mocny fundament, na którym może zacząć budowę przyszłości Kościoła w trzecim tysiącleciu chrześcijaństwa. To, co jest w początkach tego nowego pontyfikatu szczególnie obiecujące, to właśnie nawiązywanie do postaci Jana Pawła II, z którego przecież nie tylko my, Polacy, jesteśmy dumni, ale i cały Kościół.
Źródło: PAP,niezalezna.pl,Gazeta Polska
wg,Artur Dmochowski