- Pan Marian Janicki odpowiadał za bezpieczeństwo prezydenta i innych osób, które leciały do Katynia, a na lotnisku w Smoleńsku nie było funkcjonariuszy BOR. Tymczasem został awansowany przez prezydenta Bronisława Komorowskiego, a nie zdymisjonowany przez premiera Donalda Tuska. Pojawia się pytanie o podłoże tej decyzji - podkreśla polityk PiS.
Błaszczak zaznaczył, że być może Janicki, podobnie jak b. wiceszef BOR gen. Paweł Bielawny, usłyszy zarzut niedopełnienia obowiązków w związku z organizacją lotu do Smoleńska.
- Być może chodzi o to, żeby usłyszał zarzuty jako emerytowany funkcjonariusz, a nie szef BOR. Od odpowiedzialności jednak nie może uciec - dodał.
Wiceszefowa klubu PO Małgorzata Kidawa-Błońska skomentowała jedynie, że nie chce się wypowiadać ponieważ "nie zna szczegółów dot. decyzji Janickiego". Jak dodała, jeśli ktoś składa dymisję, to jest to naturalne, że premier ją przyjmuje. - Dobrze, że odbyło się to szybko - powiedziała.
Również w ocenie szefa klubu SP Arkadiusza Mularczyka dla wielu osób Janicki jest osobą odpowiedzialną za nieprzygotowanie BOR do wizyty prezydenta w Katyniu.
Według posła PSL Eugeniusza Kłopotka Janicki podjął "jedynie słuszną decyzję" ze względu za atmosferę, która "gęstniała wokół niego" w związku z katastrofą TU-154M. "
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych poinformowało dzisiaj, że premier Donald Tusk przyjął w piątek rezygnację gen. Janickiego ze stanowiska szefa Biura Ochrony Rządu. Na pełniącego obowiązki szefa BOR powołany został zastępca Janickiego, płk Krzysztof Klimek.