Amerykańscy, niemieccy i francuscy dziennikarze pytali reżyserkę o okoliczności powstania filmu. Anita Gargas opowiadała, jak kilkakrotnie przebywała na terenie, na którym rozegrała się katastrofa smoleńska. Jeszcze wiele miesięcy po tragedii można było tam odkryć szczątki rozbitego samolotu, a nawet fragmenty ciał ofiar tragedii. Film pokazał jak polskie władze przyczyniły się do przekazania śledztwa w ręce rosyjskich śledczych, a także jak Rosja skoncentrowała się na znajdywaniu dowodów winy po stronie polskiej i zacieraniu własnych zaniedbań.
Vanessa Gera, dziennikarka amerykańskiej agencji prasowej Associated Press zwróciła uwagę, że po obejrzeniu filmu pozostaje wielki znak zapytania odnośnie przyczyn katastrofy. – Obowiązkiem dziennikarza jest przedstawiać wątpliwości dotyczące największej katastrofy, jaka wydarzyła się w powojennej Polsce – odpowiedziała autorka filmu.
Anita Gargas zapowiedziała, że z nakręconych przez nią materiałów mogą powstać kolejne filmy. Pytana o to czy nie obawiała się spotykać ze świadkami rosyjskimi w Smoleńsku, wyjaśniała, że była prawdopodobnie cały czas „monitorowana” przez odpowiednie służby rosyjskie. Jednak nie zamierza rezygnować w przyszłości z dalszego odkrywania okoliczności katastrofy smoleńskiej.
– Nie przesądzamy, co się stało. Pokazujemy wątpliwości. Tym niemniej, wszystkie dowody jakie zebraliśmy wskazują, że na pokładzie samolotu doszło do wybuchu – oceniła Gargas.
Film „Anatomia upadku” jest obecnie dostępny w sprzedaży w księgarniach „Gazety Polskiej”. Nabyć go można również za pośrednictwem Klubów „Gazety Polskiej” w całym kraju. Anita Gargas zapowiedziała, że wkrótce „Anatomię upadku” będzie można kupić w kilku wersjach językowych. – Zaoferowaliśmy telewizjom emisję za… złotówkę. Jeżeli telewizja publiczna nie podoła, to ja mogę im tę złotówkę pożyczyć – mówił Sakiewicz.
Uczestniczący w konferencji szef parlamentarnego zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej poseł Antoni Macierewicz zapowiedział na 5 lutego wspólną konferencję z udziałem naukowców współpracujących z zespołem oraz członków rządowych komisji zajmujących się tym tematem.

fot.: Marcin Pegaz/Gazeta Polska