Igor Tuleya orzekał w sprawie zwolnienia Adama Michnika i Pawła Smoleńskiego z tajemnicy dziennikarskiej przed komisją śledczą badającą aferę Rywina. Nie wyłączył się ze sprawy, chociaż jego ówczesna partnerka życiowa była zawodowo związana z firmą, w której władzach zasiadał Lew Rywin – ustaliła „Gazeta Polska Codziennie".
Zapytaliśmy sędziego Igora Tuleyę, czy zawiadamiał o tym fakcie swoich przełożonych i czy złożył pisemną informację w tej sprawie do prezesa Sądu Rejonowego Warszawa-Mokotów lub przewodniczącego wydziału sądu, w którym wówczas orzekał.
W rozmowie z „Codzienną" zapewnił, że w tym wypadku nie było żadnego konfliktu interesów.
– Uważam, że pytania (o proces Lwa Rywina i związek partnerki z nim – przyp. red.) dotyczą mojego życia prywatnego. Nie będę udzielał informacji na temat mojego życia prywatnego. Kolejne pytania proszę kierować do drugiego rzecznika bądź prezesa sądu – dodał Igor Tuleya. Rozmawialiśmy z nim w miniony czwartek, zanim przestał być rzecznikiem prasowym Sądu Okręgowego w Warszawie.
Dlaczego sędzia nie poinformował o swojej sytuacji osobistej przełożonych – nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że mogła ona wpłynąć na jego obiektywizm.
–
Gdy Trybunał Konstytucyjny, w którym byłem sędzią, orzekał o ustroju Warszawy, poprosiłem prezesa TK o wyłączenie ze względu na to, że moja żona była wówczas radną. To była tylko moja prywatna sprawa – przecież ktoś mógłby mi zarzucić brak obiektywizmu przy podejmowaniu decyzji w związku z tym orzeczeniem i dlatego się wyłączyłem – mówi nam Wiesław Johann, sędzia TK w stanie spoczynku.
Czytaj więcej w poniedziałkowej Gazecie Polskiej Codziennie
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Samuel Pereira,Dorota Kania