Gdy przeminęła pierwsza fala zdziwienia, nadeszła fala oburzenia: tak, zawalili Platforma Obywatelska i premier Donald Tusk. Bo nie eksponowano ustaleń komisji Jerzego Millera (które jako jedyne były prawdziwe!), bo nie dość tłumaczono społeczeństwu, że w Smoleńsku żadnego zamachu być nie mogło.
Po fali oburzenia przyszła fala szukania winnego, ale to było już „arcyboleśnie proste”. Odpowiedzialnymi okazali się oczywiście naukowcy, zespół parlamentarny badający przyczyny katastrofy i naczelny winowajca – Antoni Macierewicz, który tak zamącił ludziom w głowach, że mu uwierzyli.
