Szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg zabronił biegłym informowania kogokolwiek, w tym swoich przełożonych, o ustaleniach poczynionych w Smoleńsku podczas ostatniego wyjazdu.
- Takie zachowanie jest absolutnie niedopuszczalne – mówi nam Tomasz Kaczmarek (PiS), który w tej sprawie złożył do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prokuratora Szeląga.
Według informacji „Gazety Polskiej Codziennie” w dniu publikacji na temat znalezienia śladów materiałów wybuchowych na wraku Tu-154M wczesnym rankiem, ok. godz. 6, prokurator Ireneusz Szeląg zadzwonił do funkcjonariuszy Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego oraz Centralnego Biura Śledczego, którzy byli w Smoleńsku.
Powiedział, że nie wolno im informować nikogo, w tym przełożonych, o ustaleniach poczynionych w Smoleńsku. Prokurator Szeląg
zagroził, że gdyby doszło do przekazania tych danych, funkcjonariuszom grozi odpowiedzialność karna.
Ustaliliśmy, że policjanci z tej rozmowy sporządzili notatkę, która znajduje się na Komendzie Głównej Policji. Funkcjonariusze, którzy byli w Smoleńsku, przywieźli do Polski zapisy badań, które znajdują się także w pamięci urządzeń użytych przez biegłych. Pełny opis czynności i pomiarów został sporządzony na bieżąco w Smoleńsku, podczas wykonywanych badań. Biegli mieli ze sobą przenośny komputer z oprogramowaniem do opracowania wyników pomiarów.
Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie"
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Dorota Kania